Lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej i prokuratura potwierdzają, że zniknęła teczka personalna emerytowanego pułkownika SB Tadeusza Nawrota, byłego szefa wydziału zajmującego się inwigilacją Kościoła. „Gazeta Polska” napisała, że były tam materiały Tajnego Współpracownika o pseudonimie „Filozof”. Tym TW miał być abp Józef Życiński.

Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Kot, w czasie, gdy teczka personalna Nawrota zniknęła, dostęp do akt miał praktycznie każdy pracownik lubelskiego oddziału IPN. Jednak nie prowadzono tam żadnej ewidencji. Przekazywanie akt było niesformalizowane, z pominięciem sporządzenia stosownych zapisów zdawczo-odbiorczych - stwierdziła prokurator Beata Sykienkowska.

Nikogo nie złapano za rękę, więc śledztwo umorzono. Ewidencję wprowadzono dopiero po tym zdarzeniu.

Lubelski IPN poinformował na piśmie naszego reportera, że zazwyczaj w tego typu aktach są informacje o przebiegu służby, awansach i karach. A co tak naprawdę znajdowało się w dokumentach? Nie wiadomo, ponieważ nie zrobiono kopii.

Teczkę może mieć osoba niepowołana. Nie jest jednak wykluczone, że ktoś - z powodu bałaganu, jaki panował w oddziale - mógł ją dołożyć do innych akt w innym miejscu. Posłuchaj relacji Krzysztofa Kota:

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, autor książki „Księża wobec bezpieki”, twierdzi, że kościelna komisja historyczna milczy w sprawie „Filozofa”, choć wie o tym od dwóch lat. Widziałem wpis do rejestru. Wpisy są dość wiarygodne. Dlaczego? Bo bardzo wiarygodne są akta wojewódzkie, a zwłaszcza te akta, w których bierze udział kilku oficerów prowadzących. Poza tym zawsze się zwraca uwagę, jaka jest ranga funkcjonariuszy. W przypadku TW „Filozofa” była to najwyższa ranga, czyli sam naczelnik wydziału IV. Jeżeli on dokonywał werbunku i on prowadził rozmowy, to widocznie musiała być to ważna osoba - stwierdził krakowski duchowny.

Co na to domniemany TW „Filozof”? Nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, ale żeby go postraszyć - powiedział abp Józef Życiński.