​Wczorajsza interwencja policji i straży pożarnej na warszawskim Ursynowie, które sprawdzały samochód firmy kurierskiej, była elementem ćwiczeń - poinformowała wieczorem Komenda Stołeczna Policji. Funkcjonariusze nie wiedzieli, że brali udział w zaplanowanej wcześniej akcji. Według pierwszych informacji w tej sprawie pracownik jednej z firm kurierskich źle się poczuł, po tym jak jedna z przesyłek uległa rozszczelnieniu i wysypała się z niej "budząca niepokój substancja chemiczna".

​Wczorajsza interwencja policji i straży pożarnej na warszawskim Ursynowie, które sprawdzały samochód firmy kurierskiej, była elementem ćwiczeń - poinformowała wieczorem Komenda Stołeczna Policji. Funkcjonariusze nie wiedzieli, że brali udział w zaplanowanej wcześniej akcji. Według pierwszych informacji w tej sprawie pracownik jednej z firm kurierskich źle się poczuł, po tym jak jedna z przesyłek uległa rozszczelnieniu i wysypała się z niej "budząca niepokój substancja chemiczna".
Policjanci na miejscu sobotniego zdarzenia /Marcin Obara /PAP

Ćwiczenia miały na celu sprawdzenie, jak służby działają w warunkach zbliżonych do realnego zagrożenia, kiedy funkcjonariusze muszą walczyć z presją czasu i dużym stresem.

Policjanci i strażacy musieli wdrożyć procedury na wypadek skażenia mężczyzny. Konieczne było izolowanie go i obserwacja.

W nieoficjalnych rozmowach funkcjonariusze nie ukrywają złości. Twierdzą, że powinni być uprzedzeni, że biorą udział w ćwiczeniach. Ich zdaniem taka sytuacja może źle wpłynąć na ich wiarygodność, chociaż są i tacy, którzy podkreślają, że zdali ten egzamin, pokazali, że potrafią sobie radzić w trudnych sytuacjach i zapewnić bezpieczeństwo.

Oficjalne stanowisko organizatorów ćwiczeń ukaże się jutro. Wtedy poznamy szczegóły tej zaplanowanej akcji.

(az)