Należącą najprawdopodobniej do legendarnego dowódcy polskich ułanów w bitwie pod Krojantami szablę ma w swoich zbiorach Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Szablę udało się zakupić w internecie. Trwa dochodzenie, jakie były jej losy po bitwie z 1 września 1939 roku.

To nagrodowy wariant słynnej "Ludwikówki", czyli szabli z 1934. Świadczy o tym brak numeracji, nabity z jednej strony jelca orzeł oraz monogram 18. pułku ułanów po przeciwnej. Nie można wykluczyć, że to egzemplarz, który Wódz Naczelny, marszałek Edward Rydz-Śmigły sprezentował pułkownikowi Kazimierzowi Mastalerzowi 28 sierpnia 1939 r. - opowiada Jacek Chamera, właściciel szabli, który w depozyt przekazał ją do muzeum.

To właśnie 18. pułku ułanów starł się z Niemcami pod Krojantami pierwszego dnia wojny. W szarży zginęło 25 z 200 Polaków, w tym dowodzący natarciem pułkownik Mastalerz, a 50 zostało rannych. To po tej bitwie nazistowska propaganda rozpuściła wieści o szarży ułanów na czołgi, do czego naprawdę nie doszło, choć Niemcy rzeczywiście byli pod wrażeniem odwagi polskich żołnierzy.

Niemcy poległych pochowali z honorami, niestety krótko po tym mogiły zostały rozgrabione przez miejscową ludność, co stanowiło dość powszechny proceder nie tylko podczas wojny obronnej 1939 r. Po przeprowadzonym przez okupanta śledztwie ci, w których rękach znalazły się elementy kawaleryjskiego ekwipunku, umundurowania czy uzbrojenia, zostali aresztowani, część trafiła do obozów koncentracyjnych. Temat bitwy, pochówku oraz grabieży powrócił za sprawą rodzin zabitych tuż po zakończeniu II wojny światowej. Władze komunistyczne próbowały go skrupulatnie zatuszować - mówi Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.

Zidentyfikowane szczątki poległych pod Krojantami zostały przeniesione na cmentarz w Chojnicach. Miejsca pochówku pułkownika Mastalerza nigdy nie odnaleziono. Historycy chcą natomiast odnaleźć informacje na temat jego szabli i losów tego oręża po wojnie. Szukają osób, które mogą mieć informacje, skąd ta broń pochodzi.



Opracowanie: