Końcem czerwca lub najpóźniej w lipcu może dojść do nowelizacji budżetu - dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz. Powodem jest prognozowana, wielomiliardowa dziura budżetowa. W kasie państwa zabraknie od 12 do 15 mld złotych. Dziewiętnaście miliardów oszczędności, których znalezieniem chwalił się niedawno premier Donald Tusk, okazało się niewystarczające. Nieuniknione będą więc cięcia, a możliwe również zwiększenie deficytu.

Trzeba będzie szukać oszczędności rzędu kilku, być może nawet kilkunastu miliardów złotych - przyznał szef klubu PO Zbigniew Chlebowski, zapytany o prognozowaną, nawet 15-miliardową dziurę budżetową:

Korekta budżetu jest praktycznie przesądzona. Przez pierwsze trzy miesiące roku wykorzystano bowiem ponad połowę zaplanowanego budżetu, czyli dziesięć miliardów złotych z zapisanych osiemnastu. Dodatkowo kłopoty sprawia fakt, że oszczędności z ubiegłego roku okazały się znacznie mniejsze, niż przekonywał minister finansów.

Rząd zaczyna więc powoli wycofywać się z niezwykle optymistycznych deklaracji. Na razie robi to małymi kroczkami, np. przyznając, że niemożliwe będzie przystąpienie Polski przed wakacjami do korytarza ERM 2, czyli poczekalni przed wejściem do strefy euro. Nieoficjalnie jednak trwają gorączkowe poszukiwania oszczędności. Jak dużych? To będzie dokładnie wiadomo pod koniec maja, gdy podliczone zostaną wpływy z podatków.

Jak więc rząd zamierza załatać dziurę w budżecie? Ciąć wydatki będzie już bardzo trudno, bowiem większość resortów jest po styczniowej akcji szukania oszczędności wyciśnięta jak cytryna. Na pewno powodów do obaw nie mają obecnie Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji, którym dotychczasowe cięcia najmocniej dały się we znaki.

W pozostałych resortach możliwe będzie znalezienie maksymalnie kilku miliardów oszczędności. Dlatego rząd planuje dwie inne operacje. Po pierwsze, zamiast dotować ubezpieczenia społeczne z budżetu państwa, KRUS i ZUS będą musiały zaciągnąć większe kredyty komercyjne - nawet po kilka miliardów. To również koszt dla finansów państwa, ale nie obciąża bezpośrednio budżetu.

Niemal nieuniknione jest również podniesienie składki rentowej. Jak ustalił nasz reporter, będzie ono miało charakter czasowy - składka podniesiona zostanie na rok lub dwa lata o 2-3 punkty procentowe. Może to przynieść państwowej kasie 3-4 miliardy złotych. Informacje naszego reportera potwierdził Zbigniew Chlebowski:

Ostateczne wyliczenia mają być gotowe dopiero na przełomie maja i czerwca.