"Jeśli ktoś myśli, że uderzając we mnie, może mnie złamać, to się myli. Nie tak łatwo mnie zniszczyć. I na to nie pozwolę" - powiedziała wicepremier Beata Szydło w wywiadzie dla tygodnika "Sieci". "Na własnej skórze przekonałam się, że polityka to nie jest zajęcie dla grzecznych dziewczynek" - podkreśliła.

W rozmowie z tygodnikiem Szydło opowiedziała o okolicznościach swojego odejścia ze stanowiska szefowej rządu.

To był niełatwy moment. Musiałam podjąć bardzo trudną decyzję o tym, czy w rządzie pozostać, czy z niego odejść. Miałam świadomość, że odejście z rządu i odrzucenie odpowiedzialności za nasze zobowiązania wobec wyborców byłoby dla nich niezrozumiałe, sugerujące konflikty wewnętrzne, szkodzące też obozowi dobrej zmiany - tłumaczyła. Jesteśmy zespołem. Mamy jeden cel i temu celowi trzeba podporządkować osobiste ambicje. Poza tym uważam, że w polityce potrzebna jest odpowiedzialność i dojrzałość - dodała. Tamtej sytuacji towarzyszył duży ładunek emocjonalny, także wśród wyborców, i nie chciałam swoim zachowaniem pogorszyć sytuacji. Po ludzku nie było to oczywiście łatwe - przyznała Szydło. Nie mogłam się na nikogo obrażać, bo jesteśmy drużyną, dużo razem zrobiliśmy i nie chciałam, aby moje zachowanie zaprzepaściło tę pracę. Starałam się zrozumieć, że tamten moment wymagał takich, a nie innych środków - podkreśliła.

Mam poczucie, że mamy do zrealizowania projekt, który jeszcze nie został skończony. W zwycięstwo 2015 r. włożyłam bardzo dużo pracy, która trwała od 2011 r. Pracowałam nad przygotowaniem programu, nad drogą do zwycięstwa. Można powiedzieć, że wydeptywałam te ścieżki, jeżdżąc po kraju. Bardzo się z tym projektem utożsamiam, straciłam na jego przygotowanie zbyt wiele czasu, żeby machnąć ręką i wszystko zostawić - stwierdziła Szydło w rozmowie z tygodnikiem. 

"Nikt niczego nie ukradł"



Była szefowa rządu skomentowała też głośną sprawę nagród dla członków rządu, które później zostały przekazane na cele charytatywne. Mam na ten temat swoje przemyślenia, ale zostawię je dla siebie. Przypomnę tylko, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, nie doszło do żadnych nadużyć, nikt niczego nie ukradł - podkreśliła. Ministrowie nagrody przekazali dobrowolnie na cele charytatywne. Temat jest zamknięty. Dyskusja o wynagradzaniu urzędników pewnie prędzej czy później wróci - zauważyła.

Szydło w wywiadzie odniosła się też do krytycznych publikacji medialnych na jej temat. Jeden z tabloidów postawił sobie chyba za punkt honoru, by każdego dnia coś o mnie napisać. Smutne jest to, że to nie są tylko ataki zewnętrzne, lecz mamy czasem do czynienia ze szkodzącą PiS rozgrywką wewnętrzną - stwierdziła. Jeśli jednak ktoś myśli, że uderzając we mnie, może mnie złamać, to się myli. Nie tak łatwo mnie zniszczyć. I na to nie pozwolę. Na własnej skórze przekonałam się, że polityka to nie jest zajęcie dla "grzecznych dziewczynek"  - dodała. 

Cała rozmowa w nowym wydaniu tygodnika "Sieci".

(mn)