„Bardzo się cieszę, że (…) problem Polski nie jest dziś problemem, którym powinna dziś zajmować się Europa. Europa dzisiaj powinna zajmować się realnymi problemami, a nie próbować odwracać uwagę od tego, co jest istotne" – tak decyzję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, by nie przeprowadzać debaty na temat Polski, skomentowała dziś premier Beata Szydło. Wniosek nie uzyskał wymaganych dwóch trzecich głosów.

 „Bardzo się cieszę, że (…) problem Polski nie jest dziś problemem, którym powinna dziś zajmować się Europa. Europa dzisiaj powinna zajmować się realnymi problemami, a nie próbować odwracać uwagę od tego, co jest istotne" –  tak decyzję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, by nie przeprowadzać debaty na temat Polski, skomentowała dziś premier Beata Szydło. Wniosek nie uzyskał wymaganych dwóch trzecich głosów.
premier Beata Szydło w gminie Koniecpol /Waldemar Deska /PAP

Zdaniem premier politycy opozycji "zamiast zajmować się realnymi problemami Polaków wolą skarżyć się w Europie na to, że przegrali wybory i dzisiaj nie godzą się ze zmianami, na które postawili w demokratycznych wyborach Polacy". Szefowa rządu dodała, że debaty na temat Polski "zostały wywołane" i są niepotrzebne. Zdaniem Szydło Unia Europejska nie skupia się w ten sposób na problemie migracji i utrzymania strefy Schengen, która jak podkreśliła "jest niezwykłą wartością UE".

I my będziemy bardzo aktywnie uczestniczyć w tych wszystkich przedsięwzięciach, które mają po pierwsze: zachować strefę Schengen, poprawić bezpieczeństwo, nie dopuścić do tego, by Europejczycy - w tym również Polacy, dla mnie przede wszystkim Polacy - czuli się niebezpiecznie - zapewniła premier.

Podkreśliła, że chce, by Polacy mieli poczucie, że są bezpieczni "w swoim domu, w Polsce, że są bezpieczni w Europie". Dodała, że polityka PiS i rządu opiera się o założenie, że "problemy z migrantami trzeba rozwiązywać poza granicami UE". I będziemy dalej taką aktywną politykę w tej kwestii prowadzić - zapowiedziała szefowa rządu.

Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy postanowiło dziś na sesji zimowej nie przeprowadzać debaty na temat funkcjonowania instytucji demokratycznych w Polsce. Wniosek w tej sprawie nie uzyskał wymaganych dwóch trzecich głosów. Za przeprowadzeniem debaty zagłosowało 98 delegatów do ZPRE, 89 było przeciw, a 14 wstrzymało się od głosu.

Przed głosowaniem o przeprowadzenie pilnej debaty apelował włoski delegat Michele Nicoletti, wiceprzewodniczący grupy socjalistów (SOC), z kolei przeciw debacie wystąpił parlamentarzysta z Mołdawii, Valeriu Ghiletchi z Europejskiej Partii Ludowej (EPP).

Nie chcemy kwestionować suwerenności Polski ani wielkiego wkładu tego kraju w promowanie demokracji i wolności na Wschodzie. Byliśmy jednak świadkami obaw obywateli i unijnych instytucji dotyczących niezależności Trybunału Konstytucyjnego i ustawy o mediach (publicznych), co moim zdaniem wymaga debaty i ją uzasadnia - mówił Nicoletti.

Ghiletchi przyznał, że "są sprawy, które mogą wzbudzać zaniepokojenie, jeśli chodzi o poszanowanie w Polsce fundamentalnych zasad Rady Europy". Zastrzegł jednak, że nie należy "postępować w tak nagły sposób". Potrzebujemy faktów, a nie politycznych opinii. Poczekajmy więc, aż Komisja Wenecka, Komisja Europejska i inne ważne instytucje europejskie wyciągną własne wnioski - podkreślił.

W głosowaniu wzięło udział 11 członków polskiej delegacji. Za przeprowadzeniem debaty opowiedzieli się posłowie PO: Andrzej Halicki i Agnieszka Pomaska. Przeciwko byli parlamentarzyści PiS: Iwona Arent, Włodzimierz Bernacki, Daniel Milewski, Jacek Osuch, Dominik Tarczyński, Margareta Budner i Andrzej Wojtyła oraz poseł Kukiz’15 Jacek Wilk. Wstrzymał się od głosu poseł Nowoczesnej, Krzysztof Truskolaski.

W ocenie Bernackiego, przewodniczącego polskiej delegacji, "to solidarność krajów nowej Europy uchroniła przed polityczną i ideologiczną debatą". Bernacki dziękował za wsparcie delegatom krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a także Armenii, Azerbejdżanu i Turcji, którzy "solidarnie" głosowali przeciwko debacie.

Głosowano zgodnie z podziałem na kraje starej i nowej Europy

Jak dodał, nie głosowano zgodnie z podziałem na frakcje polityczne, lecz "na kraje starej i nowej Europy". Gdyby tak było, prawdopodobnie przegralibyśmy głosowanie - powiedział Bernacki.

Decyzja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy wywołała komentarze wśród polityków w Warszawie. W ocenie szefa klubu parlamentarnego PiS Ryszarda Terleckiego "to dobrze, że nie będzie powodów do dalszych narzekań na Polskę". Rzeczniczka klubu Beata Mazurek na wspólnym briefingu z Terleckim w Sejmie dodała, że demokracja w Polsce ma się dobrze, a Europa powinna się skupić na problemie imigracji.

Opozycja o decyzji Rady Europy

Poseł PO Cezary Tomczyk powiedział z kolei, że decyzja Rady Europy jest taka, żeby nie zajmować się sprawą demokracji w Polsce w sposób nadzwyczajny. Decyzja jest taka, żeby komisja monitorująca i Komisja Wenecka spokojnie pracowały dalej i wyjaśniły wszystkie fakty wokół zmian w Trybunale Konstytucyjnym w Polsce - ocenił poseł PO. Jak dodał, Platforma nie jest zadowolona z tego, że w instytucjach europejskich "w taki sposób" rozmawia się o Polsce.

My przede wszystkim walczymy o dobre imię naszego kraju. Tylko, że te kwestie, które dzieją się w gremiach unijnych, są skutkiem nieprzestrzegania konstytucji u nas w Polsce - powiedział Tomczyk.

Kukiz’15: Taka decyzja to dobry kierunek. Nikt w Europie nie musi nas uczyć demokracji

Wiceszef klubu Kukiz'15 Marek Jakubiak ocenił w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie, że decyzja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy to "dobry kierunek". Ci, którzy liczyli, że cała Europa będzie mówiła o Polsce, dzisiaj mają bardzo smutne miny. Kukiz'15 jest zwolennikiem tego, żeby o Polsce mówić w Polsce i nie wciągać naszych spraw na zewnątrz - podkreślił.

Nikt w Europie nie musi nas uczyć demokracji, sami najlepiej od setek lat wiemy, co to jest demokracja, tym bardziej nie widzę zagrożenia dla demokracji, ani wolności słowa w Polsce - przekonywał Jakubiak.

Petru: Jestem zadowolony, bo takie debaty nie rozwiązują problemów

Zadowolony z decyzji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy był lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Wstrzymując się od głosu, zagłosowaliśmy de facto przeciwko tej debacie. Jestem zadowolony, bo takie debaty nie rozwiązują problemów, takie debaty to wyłącznie show. Tak wyglądała również ostatnia debata w Parlamencie Europejskim, ona nie wniosła nic nowego - ocenił.

Ważne jest, żeby polski rząd skupił się na procedurze, która ma miejsce w Komisji Europejskiej - przekonywał Petru. Zadeklarował też, że zrobi wszystko co możliwe, żeby prezes PiS Jarosław Kaczyński "nie wyprowadził Polski z Unii Europejskiej".

Pozytywnie decyzję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ocenił także rzecznik PSL Jakub Stefaniak, który podkreślił, że trzeba poczekać na ustalenia Komisji Weneckiej. Po politycznych emocjach przyszedł czas na głosy eksperckie - zaznaczył. Dodał, że gdyby do debaty doszło, to ze strony PiS - podobnie jak podczas debaty w europarlamencie - i tak można byłoby usłyszeć zaledwie "splot haseł wyborczych, które by nie odpowiedziały na żadne pytania".

Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, szef rosyjskiej delegacji w ZPRE Aleksiej Puszkow 17 stycznia napisał na Twitterze, że: "Zgromadzenie Parlamentarne (RE) do porządku obrad powinno wprowadzić m.in. sprawę Polski, która zdaniem UE poważnie narusza wartości europejskie".

Formalnie Puszkow nie mógł zaproponować debaty w sprawie Polski, bo w związku z aneksją ukraińskiego Krymu delegacja Rosji jest pozbawiona głosu w ZPRE. W odpowiedzi Rosja zawiesiła swój udział w pracach ZPRE.

Dwa tygodnie temu Komisja Europejska zdecydowała się wszcząć wobec Polski pierwszy etap procedury dotyczącej ochrony państwa prawa ze względu na to, że - jak mówił wiceszef KE Frans Timmermans - wiążące zasady dotyczące TK nie są obecnie przestrzegane.


(dp)