Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu prowadzi śledztwo, które ma wyjaśnić dlaczego 25-letni pacjent w ciężkim stanie nie został przyjęty na Szpitalny Oddział Ratunkowy Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Mężczyzna trafił do innej placówki, ale tam zmarł po kilku godzinach.

Zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło z 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, który przyjął pacjenta na swój SOR. Pacjent trafił do nas w ciężkim stanie, był niewydolny krążeniowo i oddechowo. Został przyjęty na SOR, a następnie był leczony na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii. Niestety po kilku godzinach zmarł. Dlatego szpital złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwym błędzie lekarskim - powiedziała rzeczniczka szpitala wojskowego Marzena Kasperska.

Akademicki Szpital Kliniczny we Wrocławiu wypowiedział umowę lekarzowi, który odmówił przyjęcia pacjenta. Wcześniej został on odsunięty od dyżurów w oddziale ratunkowym. Szpital zawiadomił również o tej sprawie rzecznika odpowiedzialności zawodowej, działającego przy Dolnośląskiej Izbie Lekarskiej. Wciąż trwa wewnętrzne, szpitalne postępowanie wyjaśniające.

Według szefa SOR w Akademickim Szpitalu Klinicznym prof. Juliusza Jakubaszki kwadrans zwłoki w udzieleniu mężczyźnie pomocy nie był decydujący dla jego stanu. Pacjent miał zapewnioną opiekę lekarską w karetce. Nasz lekarz informował dyspozytora pogotowia, by skierować go do szpitala wojskowego, oddalonego zaledwie o kilkaset metrów od naszej placówki. Na naszym SOR tego dnia było bardzo duże obłożenie. Karetka przyjechała jednak do nas i po rozmowie z lekarzem dyżurnym odwiozła pacjenta na ten drugi SOR - powiedział.

O problemie karetek, czekających w kolejce z pacjentami na przyjęcie na wrocławskie SOR-y, media informowały już wielokrotnie. Zdarzały się przypadki, że czas oczekiwania przekraczał dwie godziny. Wojewoda dolnośląski z tego powodu zwoływał narady dyrektorów szpitali i czterech wrocławskich SOR-ów, by zaradzić temu problemowi.

(jad)