Stany Zjednoczone poinformują dziś oficjalnie Rosję o decyzji wydalenia z terytorium USA sześciu rosyjskich dyplomatów, podejrzanych o szpiegostwo. Rosyjski ambasador w Stanach Zjednoczonych, Jurij Uszakow zostanie w ciągu kilku godzin wezwany do Departamentu Stanu, gdzie przedstawione zostaną mu szczegóły amerykańskiej decyzji.

Moskwa na razie ostrożnie zareagowała na doniesienia o wydalaniu rosyjskich dyplomatów ze Stanów Zjednoczonych. Siergiej Prichodko, doradca prezydenta Władimira Putina do spraw zagranicznych powiedział, że jeśli informacje te potwierdzą się, to byłby to krok wstecz w dwustronnych stosunkach i powrót do ery „zimnej wojny”. Wiceminister spraw zagranicznych Rosji, Gieorgij Mamiedow wezwał do siebie na rozmowę ambasadora USA w Moskwie Jamesa Collinsa, jednak o przebiegu spotkania żadna ze stron nie chciała nic powiedzieć. Na razie padają tylko anonimowe wypowiedzi z których wynika, że działania rosyjskich władz będą lustrzane. Oznacza to, że za każdego wyrzuconego ze Stanów Zjednoczonych dyplomatę Rosja uzna personae non grata pracownika amerykańskiej palcówki dyplomatycznej tej samej rangi. Moskwa może jednak wyrzucić znacznie więcej niż 50 Amerykanów, gdyż ambasada USA w Moskwie jest znacznie większa niż rosyjska placówka w Waszyngtonie a odpowiedź ma być proporcjonalna. W stolicy Rosji zaczyna się już mówić o szpiegomanii i dążeniu nowej administracji USA do pogorszenia stosunków z Rosją. O kolejnej rosyjsko-amerykańskiej aferze szpiegowskiej tylko pośrednio wypowiedział się prezydent Rosji Władimir Putin, który w ogromnym wywiadzie zamieszczonym w czterech dzisiejszych rosyjskich gazetach twierdzi, że nie należy dramatyzować szpiegowskich skandali w stosunkach a USA. "Kiedy przychodzi nowa administracja dochodzi do przeformułowania polityki poprzednich gospodarzy Białego Domu" - uważa Putin i powołuje się na opinię prezydenta Georga Busha, który powiedział, że Rosja nie jest wrogiem USA.

To największa tego typu akcja od 1986 roku, kiedy to za prezydentury Ronalda Raegana za osoby niepożądane uznano osiemdziesięciu rosyjskich dyplomatów. W tej chwili sześciu prawdopodobnych oficerów wywiadu, którzy współpracowali z Robertem Hanssenem m.in. zabierając ze skrzynek kontaktowych pozostawione przez niego materiały, dostało nakaz natychmiastowego wyjazdu. Co najmniej dwóch z nich już zresztą wróciło do Moskwy. Pozostałych ponad 40 zostanie poproszonych o wyjazd. Będą jednak mogli pozostać w Stanach Zjednoczonych jeszcze nawet przez dwa miesiące. Ich wydalenie wiąże się z przekonaniem Amerykanów, że rosyjskich szpiegów jest po prostu u nich zbyt wielu. O decyzjach tych rosyjski ambasador dowiedział się od Colina Powella już wczoraj. Oficjalnie zostaną ogłoszone dziś. Posłuchaj także realcji waszyngtońskiego korespondenta sieci RMF FM, Grzegorza Jasińskiego:

foto EPA

11:15