Rząd chce ułatwić przejmowanie szkół przez stowarzyszenia, firmy, a nawet osoby prywatne. Wystarczyłaby zgoda samorządu i spisana umowa. Związki zawodowe boją się o los nauczycieli, bo w takich placówkach byłyby podpisywane nowe, zwykłe umowy o pracę, a nie oparte na Karcie Nauczyciela.

Po drugie, jak mówi szef ZNP Sławomir Broniarz, to może być furtka do prywatyzacji szkół. Nie wiadomo, co z budynkami, do kogo będą należeć. Co prawda podmiot prywatny nie będzie mógł zamknąć szkoły, ale połączyć z inną działalnością już tak.

Czyli np. będzie mógł skomercjalizować, czy oddać na przychodnię lekarską, na hotel. To bzdura – odpowiada Michał Boni, doradca premiera: To jest zgoda na to, żeby kto inny zarządzał. To nie jest prywatyzacja szkoły. To jest kłamstwo i ktoś, kto tak to opisuje myślę, że nie przeczytał tej ustawy i nie rozumie istoty. Boni przekonuje, że nie będzie mowy o selekcji uczniów i pobieraniu opłat w takich szkołach.