Bogdan Rymanowski: Panie ambasadorze, jak się patrzy, z perspektywy Polski, na to co się dzieje na Bliskim Wschodzi, to przyznam, że bardzo trudno mieć jakąkolwiek nadzieję na pokój. Pan wrócił wczoraj z Izraela. Może Żydzi i Palestyńczycy są skazani na wojnę do końca świata?

Szewach Weiss: To jest dość fatalistyczne. Nie chciałbym w to wierzyć, chociaż ostatni rok, ostatni miesiąc, ostatni tydzień i ostatni weekend daje sygnały, że to się nigdy nie skończy. Ale nie chciałbym wpaść a ten nastrój apokalipsy, bo przecież jesteśmy ludźmi – i my, i oni. Trzeba znaleźć jakieś wyjście z tej okropnej tragedii.

Bogdan Rymanowski: Czyli ciągle jest nadzieja. To straszne co stało się w weekend w Jerozolimie i Hajfie. O ile wiem, to jeden z zamachów miał miejsce obok pana domu.

Szewach Weiss: Tak, w Hajfie. Ale nawet jeśli byłby daleko od mojego domu to i tak byłby blisko, bo jesteśmy małym narodem i małym krajem. Po tylu latach cierpienia u nas jest taka solidarność jak w rodzinie. Każdy zna każdego. Jak w gazetach widzimy fotografie zabitych, to każda rodzina znajduje kogoś. Każdy naród boli jak zabijają jego członków, ale u nas wszystko inaczej wygląda.

Bogdan Rymanowski: Rozumiem, że każdy zamach i każda śmierć bolą, ale czy odwet, ta akcja Izraela z wczoraj jest słuszną odpowiedzią?

Szewach Weiss: Krew jest krwią. Jak jest zabite dziecko arabskie to też mnie serce boli, ale my już prawie 10 lat próbujemy skończyć tę tragedię. To się dramatycznie zaczęło w Madrycie, potem w Oslo – jako przewodniczący Knesetu byłem tam z zamordowanym Rabinem i Peresem i spotkaliśmy tam Arafata. Były nadzieje, premier Barak gotowy był iść daleko na kompromis. W skali tego kompromisu byliśmy gotowi pójść na 90 procent. Trzeba jednak wiedzieć, że nie można dostać wszystkiego. Jako profesor politologii, jako ambasador, jako człowiek nie rozumiem Arafata, bo już wtedy można było to skończyć.

Bogdan Rymanowski: Ile razy się pan spotykał z Jaserem Arafatem?

Szewach Weiss: Trzy razy i były to spotkania z głęboką nadzieją. W Oslo mieliśmy kolację przed ceremonią wręczenia Nagrody Nobla – tam kilka godzin siedzieliśmy razem. I wtedy była nadzieja. On był ze swoją żoną, ona była w ciąży i ja mu wtedy mówiłem, że to dziecko urodzi się już na lepszym świecie. Mówiłem mu, że jest to możliwe już następnego ranka. Niech przestaną strzelać, jeśli on nie ma autorytetu – to jest tragedia, jak ma siły to rozpoczniemy rozmowy przy stole.

Bogdan Rymanowski: Premier Szaron mówi, że to Arafat jest odpowiedzialny za te samobójcze ataki, i Arafata obarczył odpowiedzialnością za to co się stało, za śmieć niewinnych ludzi. Jeśli nie Arafat, to kto? Z kim Izraelczycy będą rozmawiać? Z Dżihadem? Z Hamasem?

Szewach Weiss: Jeśli Arafat nie chce, czy nie może kontrolować swoich ludzi, i jeśli zamachowiec popełnia samobójstwo a Arafat mówi, że to Dżihad czy Hamas, mówi, że on nie ma na to wpływu, że on tego nie chce, to nie ma partnera.

Bogdan Rymanowski: Jeśli nie Arafat, to kto?

Szewach Weiss: To jest teraz najważniejsze pytanie. Tam się zaczęły procesy demokratyczne i myśmy wierzyli, że kiedyś państwo palestyńskie będzie demokratyczne, że będzie to po nas drugie państwo demokratyczne w regionie. To się jednak nie stało. Nie ma kogoś innego do rozmów, ale jego też już nie ma. I to jest ta tragedia.

Bogdan Rymanowski: Ale sam rząd izraelski jest podzielony co do stylu reakcji wobec Palestyńczyków. Pański przyjaciel, Szimon Peres, powiedział, że nie wyklucza wyjścia z rządu, bo jego zdaniem przeforsowano projekt, który tak naprawdę dąży do zniszczenia Autonomii. Czy jednak działania podjęte przez Szarona nie są zbyt radykalne?

Szewach Weiss: Jako dyplomata powiem coś ostrożnie ale jednak powiem. To jest rząd koalicyjny lewicy i prawicy. To jest bardzo ważne, że w tak trudnych czasach mamy wspólny rząd. Jak będzie wspólny rząd i będziemy decydować o naszej przyszłości zasiadając do rokowań, to jak to przejdzie w takim rządzie, to przejdzie to także w parlamencie. Partia Pracy Szimona Peresa ma inną platformę polityczną, jest gotowa na głębszy kompromis, ale jednak to jest wspólny rząd. Tam są konflikty, ale nie ma wstydu z tego powodu, bo to jest demokratyczny rząd. Demokracja kosztuje, ale jest bardzo ważna. Wierzą, że będą współpracować i najważniejsze dla tej współpraca będzie walka z terroryzmem i nie gubienie nadziei.

Bogdan Rymanowski: Ale czy prawdziwym źródłem terroryzmu nie jest izraelska okupacja Strefy Gazy czy Zachodniego Brzegu? Dlaczego Izrael nie zakończy okupacji? Palestyńczycy mówią tak: prezydent Bush wezwał do powstania państwa palestyńskiego, wysłał swoich wysłanników a w tym czasie Żydzi zabijają Palestyńczyków.

Szewach Weiss: Nie tylko prezydent Bush jest gotowy do powstania państwa palestyńskiego. Nawet Ariel Szaron Mówił niedawno, że kiedyś będzie takie państwo. Podpisaliśmy porozumienia w Oslo i były takie plany, że powstanie państwo palestyńskie. Arafat ma już prawie mają państwo. Jakby teraz nie strzelał, to by miał 95 procent państwa. On już ma własne terytorium – 96 procent Palestyńczyków żyje pod jego autorytetem. Trzeba ustalić granice i wszystkie inne elementy. Arafat w swoich rękach miał rok temu już 90 procent państwa a on burzy teraz i rujnuje wszystkie nadzieje. Dlaczego?

Bogdan Rymanowski: Gdyby miał pan możliwość porozmawiania teraz z Jaserem Arafatem, to co by mu pan powiedział?

Szewach Weiss: Powiedziałbym mu, że niedaleko od Warszawy urodził się Dawid Ben Gurion, nasz lider, nasz pierwszy premier. On miał siłę przekonać nas, że kompromis to jest jedyna droga życia. Powiedziałbym mu również, że dzięki kompromisowi Palestyńczycy mogą tylko wygrać.

Foto: Marcin Wójcicki RMF