Rząd zapowiada wprowadzenie obowiązku szkolnego od szóstego roku życia. „Polska” jako pierwsza dotarła do programu obniżenia wieku szkolnego, który opracowało Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Reforma miałaby się zacząć już w przyszłym roku. We wrześniu do szkół pójdą pierwsi sześciolatkowie. O wcześniejszej edukacji dzieci zadecyduje nie rząd, ale rodzice. To od ich oceny dojrzałości dziecka będzie zależało, czy maluch włoży mundurek i założy tornister na plecy, by z przedszkolaka przeobrazić się w poważnego pierwszaka.

Tak będzie przez pierwsze cztery lata reformy edukacyjnej. Wszystkie kolejne roczniki rozpoczynające naukę po 1 września 2011 r. nie będą mogły liczyć na miękkie serce rodziców. Mama i tata już nie przedłużą im beztroskiego dzieciństwa. Nauka dla sześciolatków stanie się obowiązkiem, od którego nie będzie można się uchylić.

Według minister edukacji Katarzyny Hall, to najlepsza metoda na skuteczne wyrównanie szans edukacyjnych wśród polskich dzieci. Dlatego chce ona, aby sześciolatki poszły do szkoły w możliwie najszybszym terminie: Na dziś ten najwcześniejszy możliwy termin wydaje się, że może to być pierwszy września 2009 roku. Z całą sprawą nie wolno się spieszyć, bo dla polskiego systemu edukacji będzie to nie lada rewolucja, do której trzeba się dobrze przygotować: Być może będzie to rozłożone na parę lat, być może trzeba popatrzeć na dzieci najstarsze z tego rocznika wcześniej, na młodsze trochę później, żeby to wchodziło sukcesywnie.

Podzielenie całego przedsięwzięcia na etapy ma uchronić szkoły od trudności finansowych i organizacyjnych, z którymi musiałaby się zmagać w sytuacji zmiany jednorazowej. Ile te zmiany będą kosztować, na razie resort edukacji nie jest w stanie powiedzieć.