W sprawie Barbary Blidy były dwa, a nie jedno spotkanie przed śmiercią posłanki 25 kwietnia 2007 r - twierdzi były komendant główny policji Konrad Kornatowski. Na żadnym spotkaniu nie omawiano kwestii zarzutów i aresztu tymczasowego dla Blidy - to opinia byłego szefa ABW Bogdana Święczkowskiego. Obaj przez 6 godzin zeznawali przed sejmową komisją śledczą badającą okoliczności śmierci byłej posłanki SLD.

B. komendant główny policji przyznał, że nie pamięta, na jakiej podstawie mówił wcześniej, że narada u premiera Jarosława Kaczyńskiego dotycząca sprawy węglowej miała odbyć się 27 marca 2007 r. Chcę podtrzymać swoje stwierdzenie, że do takiego spotkania doszło (...) i miało ono miejsce na kilka tygodni przed 25 kwietnia 2007 r. - powiedział Kornatowski. Dodał, że nie jest w stanie sprecyzować, czy było to dwa czy np. pięć tygodni przed 25 kwietnia. We wrześniu ub.r. przed komisją datę tej narady określał na 27 marca. Kornatowski zmienił datę, bo Święczkowski przedstawił swój paszport, z którego wynika, że od 25 kwietnia 2007 r. był służbowo przez kilka dni w USA.

W naradzie, oprócz premiera Kaczyńskiego, uczestniczyli również ówcześni ministrowie: sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz SWiA Janusz Kaczmarek, Święczkowski, szef CBA Mariusz Kamiński, Kornatowski i prokurator krajowy Tomasz Szałek. Nie udało się ustalić konkretnej daty narady. Pojawiały się wersje, że chodziło o luty 2007 lub koniec marca tego samego roku. Święczkowski podkreśla, że na spotkaniu u premiera nie mogło być mowy o żadnych zatrzymaniach i zarzutach w "sprawie węglowej", bo w lutym było jeszcze na to za wcześnie.

To, że spotkanie miało być 27 marca, to było stwierdzenie Kornatowskiego (...) pan Kornatowski umyślnie kłamał - powiedział b. szef ABW nawiązując do wyjazdu do USA. Według niego spotkanie było 28 lutego. Kornatowski zaznaczył natomiast, że narada na pewno odbyła się później niż w lutym, a nieścisłości w swoich wcześniejszych zeznaniach określił jako wynik "normalnej fizjologii mózgu".

Kornatowski nie wykluczył, że mogło dojść do kilku spotkań. Powtórzył jednak, że jemu w pamięci utkwiło jedno - jak twierdzi, na pewno w marcu - gdy Święczkowski, na podstawie wytworzonej w ABW analizy, miał precyzyjnie opisywać stan sprawy i przypisywać do niej konkretne paragrafy Kodeksu karnego. Przytaczał też szczegóły: że Święczkowski spóźnił się na to spotkanie, że prok. Szałkowi nieoczekiwanie zadzwonił telefon. Kornatowski podkreślił też, że Święczkowski nie przedstawiał postanowienia o przedstawieniu Blidzie zarzutów, lecz mówił o zarzutach.

Święczkowski zaprzeczył, by którekolwiek spotkanie w kancelarii premiera było poświęcone konkretnie zatrzymaniu Blidy, albo by mówił o jakichkolwiek zarzutach dla posłanki.

Były szef ABW przyznał, że rzeczywiście spóźnił się - ale na inne spotkanie, dotyczące zupełnie innych spraw. "Same zarzuty powstały na tydzień-dwa przed zatrzymaniem, czyli ok. 15 kwietnia" - dodał.

B. szef policji powtórzył zeznanie o jeszcze jednym spotkaniu, 23 kwietnia 2007 r. w Magdalence - w węższym gronie. Na tym spotkaniu, które odbyło się 2 dni przed planowanym zatrzymaniem Blidy, Święczkowski - po rozmowie z ówczesnym szefem prokuratury w Katowicach Tomaszem Janeczkiem, który mówił, że "są problemy ze sprawą Blidy" - miał oświadczyć, że sprawa aresztowania b. posłanki jest "załatwiona". Miało chodzić o to, że prezesem katowickiego sądu jest żona szefa katowickiej delegatury ABW. Na dowód tego spotkania Kornatowski przedstawił zdjęcie zrobione tego dnia jego telefonem komórkowym.

On mówi nieprawdę, a w części świadomie kłamie - odpierał słowa Kornatowskiego b. szef ABW. Nie zaprzeczył, że było spotkanie w Magdalence, ale wiąże to z przypadającym wtedy świętem ABW. "Ale nie było tam mowy o takich sprawach, bo były tam osoby trzecie" - podkreślił. Zaprzeczył, by wypowiedział przypisywane mu przez Kornatowskiego słowa.

Święczkowski zaprzeczał, by kiedyś stwierdził, że Blida "będzie mówić, jak posiedzi". Kornatowski odparł na to: po co więc wysyłano do Blidy tylu funkcjonariuszy, skoro nie chciano jej aresztować? Podtrzymał zarazem, że Święczkowski wypowiedział te słowa. W ocenie Święczkowskiego minister Ziobro przed śmiercią Blidy miał "jedynie wiedzę ogólną" o tym postępowaniu. Zdaniem Kornatowskiego to Ziobro "zagaił rozmowę o sprawie" na naradzie u premiera.

W trakcie konfrontacji wielokrotnie dochodziło do utarczek słownych między świadkami. Kornatowski twierdził, że Święczkowski ma interes w tym, by dyskredytować jego zeznania. Podkreślił, że w związku z tym, że prokuratura w Rzeszowie prowadzi śledztwo ws. nadużyć władzy za rządów PiS, Święczkowski może być tam "w kręgu podejrzeń", dlatego wolno mu składać dowolne zeznania, za które nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności. Tym też Kornatowski tłumaczył twierdzenia Święczkowskiego, jakoby ówczesny szef policji miał być pod wpływem alkoholu, gdy rozmawiano o sprawie aresztu dla Blidy. "Może zróbmy eksperyment procesowy, kto ma mocniejszą głowę - ja czy pan Święczkowski. Mogę wyłożyć na to pieniądze" - mówił b. szef policji.

Następne posiedzenie komisji planowano na wtorek. Komisja miała wtedy dokończyć przesłuchanie b. premiera Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS zwrócił się jednak o przełożenie przesłuchania na czas po wyborach samorządowych. Na 26 października zaplanowano przesłuchanie b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Na 3 listopada komisja chce zaprosić wdowca po posłance, Henryka Blidę.