"Prawo nie jest zero-jedynkowe. Muszą być wyjątki" - tak szef sejmowej komisji ds. kodyfikacji broni pomysłu, by sądy mogły zmieniać zakaz prowadzenia samochodu dla pijanych kierowców, po połowie odbytej kary, na obowiązek jazdy z alkolokiem w samochodzie. Takie rozwiązanie wprowadzili posłowie - wbrew intencji rządowego projektu, który przewidywał zakładanie blokad alkoholowych, ale po odbyciu całej kary. Witold Pahl z rządzącej Platformy zapewnia jednak, że sądy będą korzystać niezwykle rzadko z rozwiązania posłów.

Posłowie nie zmienią kontrowersyjnych przepisów. Chyba, że okaże się, iż sądy zbyt często stosują zupełnie nowy przepis dotyczący alkoloków i zamieniają pijanym kierowcom zakaz prowadzenia samochodu na możliwość jazdy z blokadą. Problem polega na tym, że będzie można to ocenić dopiero za kilka lat. 

Poseł Pahl zrzuca teraz całą odpowiedzialność na sądy, mówiąc, że nie będą często korzystać z prawa uchwalonego przez posłów. 

Wierzę w absolutną odpowiedzialność sędziów, bo na tym polega zasada zaufania obywateli do państwa i stanowionego prawa - mówi Pahl.

Broni też cały czas decyzji, by była możliwość zamiany odebrania prawa jazdy na konieczność montowania blokad.

Prawo nie jest zero-jedynkowe, nie jest czarno-białe, okoliczności są bardzo różne - dodaje Pahl. 

Jak mówi, trzeba indywidualizować kary nakładane na pijanych kierowców. 

Wbrew intencji rządu

Nowością w uchwalanych zmianach miały być blokady alkoholowe - urządzenia uniemożliwiające uruchomienie silnika pojazdu, jeśli w wydychanym przez kierowcę powietrzu wykryty zostaje alkohol. Według intencji rządu osoby zatrzymane za jazdę po alkoholu po upływie okresu zakazu prowadzenia pojazdów mogłyby się ponownie ubiegać o prawo jazdy, jednak byłby to dokument specjalnie wydany i oznaczony - umożliwiający prowadzenie tylko pojazdów wyposażonych w alkolok. Uzasadnienie projektu rządowego wprost mówi o blokadzie alkoholowej PO wygaśnięciu zakazu prowadzenia pojazdów. TUTAJ PRZECZYTACIE WIĘCEJ NA TEN TEMAT