Niezależnie od tego, jaka wizja zmian w UE po brytyjskim referendum zwycięży, jesteśmy skazani na rewizję unijnych traktatów - mówił szef MSZ Witold Waszczykowski przed rozpoczęciem spotkania ministrów spraw zagranicznych UE w Warszawie. Biorą w nim udział przedstawiciele 9 krajów: Rumunii, Bułgarii, Grecji, Węgier, Wielkiej Brytanii, Słowacji, Słowenii, Hiszpanii i Austrii.

Niezależnie od tego, jaka wizja zmian w UE po brytyjskim referendum zwycięży, jesteśmy skazani na rewizję unijnych traktatów - mówił szef MSZ Witold Waszczykowski przed rozpoczęciem spotkania ministrów spraw zagranicznych UE w Warszawie. Biorą w nim udział przedstawiciele 9 krajów: Rumunii, Bułgarii, Grecji, Węgier, Wielkiej Brytanii, Słowacji, Słowenii, Hiszpanii i Austrii.
Witold Waszczykowski /STRINGER /PAP/EPA

Główny temat rozmów to przyszłość UE po brytyjskim referendum. Po spotkaniu planowany jest briefing ministra Waszczykowskiego.

Zdaniem szefa polskiej dyplomacji Europa "potrzebuje w tej chwili nowych pomysłów, potrzebuje oceny, jak do tego doszło, jak to się stało, że piąta największa gospodarka świata, państwo nuklearne, stały członek Rady Bezpieczeństwa, po czterdziestu kilku latach wycofała się z UE, kto jest za to odpowiedzialny".

Oczywiście można winić polityków brytyjskich, ale również trzeba winić polityków europejskich w Brukseli, którzy nie byli w stanie przedstawić atrakcyjnej oferty europejskiej dla tak dużego ważnego państwa światowego - dodał minister.

Na pytanie dziennikarzy, czy przedstawiciele innych krajów członkowskich UE podzielają opinię polskiego rządu, że potrzebny jest nowy traktat unijny, Waszczykowski odparł: "Myślę, że to jest niewykluczone. Dlatego że jeśli - z jednej strony - nawet tylko doszłoby do rozwodu, do wyciągnięcia Wielkiej Brytanii z Unii, to musi też się zakończyć rozwiązaniem traktatowym".

Z drugiej strony pojawiają się pomysły, aby przyspieszyć integrację europejską po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, to też to trzeba zrobić w oparciu o traktat, tak że jesteśmy skazani na rewizję traktatów - ocenił.

Waszczykowski był też pytany o propozycje Niemiec i Francji, które przewidują pogłębienie niektórych wymiarów integracji europejskiej. Według ministra, przygotowany przez Niemców i Francuzów dokument został przygotowany jeszcze przed Brexitem, zawiera "stare pomysły" i "nie uwzględnia tego, co się stało w czasie (...) referendum".

On nie uwzględnia też, że jednak część społeczności europejskiej - to Wielka Brytania pokazała - (...) tego modelu UE nie chce, bo to jest model na rozbicie Unii, na podzielenie, na stworzenie instytucji w ramach strefy euro - zauważył minister.

Dziś do strefy euro wiele państw nie może przystać i to nie jest kwestia ideologii, polityki, tylko jest to kwestia czystych wskaźników gospodarczych. Przystąpienie dzisiaj do euro i przyjęcie wspólnej polityki gospodarczej z podatkami, z fiskalnymi rozwiązaniami, z minimalną pensją ustaloną na poziomie Europy Zachodniej, to jest katastrofa dla gospodarki polskiej - podkreślił. A jeśli nie będziemy w strefie euro, to nie będziemy wtedy uczestniczyć w tej strukturze politycznej, którą euro chce zbudować - dodał minister.

Zdaniem szefa MSZ najważniejszym zadaniem polskiej dyplomacji jest aktualnie przekonywanie państw - zarówno ze strefy euro, jak i spoza niej - że "jedynym rozwiązaniem jest w tej chwili utrzymanie jedności Unii, nie dzielenie jej, nie tworzenie np. takich różnych spotkań formatów, jak to ostatnio funkcjonują: normandzki, miński, grupa założycieli itd." To prowadzi do rozbijania - zaznaczył.

Oczywiście możemy rozmawiać w takich grupach jak dzisiaj, które mają charakter tylko i wyłącznie dyskusyjny. My nie będziemy przyjmować żadnych decyzji, chcemy wymienić się poglądami, chcemy ocenić sytuację (...), ale tworzenie formatów, które potem będą narzucały decyzje innym, jest receptą na katastrofę - przekonywał Waszczykowski.

(abs)