O aferze dowiedziałem się już w lipcu, ale nie interesowałem się tą sprawą - tak przed komisją śledczą zeznawał szef Polsatu Zygmunt Solorz. Podkreślał też, że nie planował sprzedaży Polsatu.

Prezes telewizji został wezwany do Sejmu, gdyż w rozmowie nagranej przez Adama Michnika, Rywin proponował takie zmiany przepisów, które Agorze umożliwiłyby zakup Polsatu. W zamian Rywin żądał fotela prezesa telewizji i kilkunastu milionów dolarów.

Zeznania Solorza tak naprawdę nie wniosły wiele do sprawy. Zygmunt Solorz wszystko co miał w tej sprawie do powiedzenia, powiedział na początku przesłuchania. Z aferą nie miał nic wspólnego - jak powtarzał – a Polsat nie był na sprzedaż, choć prezes tej telewizji przyznał, iż myślał o znalezieniu inwestora.

Poszukiwania tego ostatniego spełzły jednak na niczym, ponieważ Polsatowi kończy się koncesja, bez przedłużenia której trudno dyskutować o jakichkolwiek inwestycjach. Solorz podkreślał także, że nigdy nikt nie rozmawiał z nim na temat przyszłej ewentualnej prezesury Rywina w jego telewizji.

Jeżeli ktoś chce zostać prezesem Polsatu, szkoda że nie uzgodnił tego ze mną. Nie mogę nikomu zabronić marzyć. Marzenia może mieć każdy jakie sobie życzy. Jest pytanie czy te marzenia mogą się spełnić czy nie. Moim zdaniem akurat te marzenia nie mogły się spełnić.

Potem posłowie z uporem drążyli temat nazwania Solorza przez Rywina bandytą. To słowo pojawiło się podczas rozmowy nagranej w gabinecie Michnika. Szef Polsatu z takim samym uporem bagatelizował owo sformułowanie:

Określenie bandyta jest formą oczywiście nieładną i bardzo obraźliwą, ale to znaczy, że Solorza należy się bać, że nie można przyjść do Solorza z taką ofertą korupcyjną.

Foto Archiwum RMF

20:25