Psychologiczną próbę sił z kandydatami do Unii Europejskiej zapowiedział szef belgijskiej dyplomacji Luis Michel. Jego zdaniem wobec państw starających się o członkostwo w Piętnastce trzeba stosować na zmianę politykę kija i marchewki.

Luis Michel próbował tłumaczyć wypowiedź swojego premiera, który na szczycie w Gandawie zapowiedział, że już w grudniu postara się wymienić kraje kandydujące do Unii, które będą zdolne zakończyć rokowania z końcem przyszłego roku. Dla Polski, która ma obecnie najmniej zamkniętych rozdziałów negocjacji oznaczałoby to ogromną presję, by błyskawicznie ustąpić w wielu dziedzinach, lub ryzyko, że nie znajdziemy się na liście najlepszych. Francja zażądała wyjaśnień, gdyż nikt z nią nie konsultował takich postanowień. Podobnie niezadowoleni byli Niemcy, którzy nie wyobrażają sobie poszerzenia Unii bez Polski. Michel zaczął się więc tłumaczyć, że może premier został źle zrozumiany, albo źle się sam wyraził. W kuluarach tłumaczono, że Belgia jest nieprzychylna poszerzeniu Piętnastki, bo obawia się, że przyjęcie nieprzygotowanych krajów może zaszkodzić funkcjonowaniu Unii.

21:00