Szczyt w sprawie Bliskiego Wschodu, który ma zostać zorganizowany w Polsce, być może zostanie w ostatniej chwili odwołany - taki scenariusz przedstawia amerykański "Wall Street Journal".

Według gazety problemem jest to, że wciąż nie wiadomo, kto pojawi się na szczycie. Brak jasnych deklaracji, na liście nie ma ani jednego nazwiska znanego europejskiego polityka.

Mike Pompeo, sekretarz stanu USA, który ogłosił, że konferencja odbędzie się w Polsce, ma się teraz mocno zastanawiać co w tej sprawie zrobić. Do 13 lutego pozostało już niewiele czasu.

Teoretycznie, w takim szczycie powinien wziąć szef amerykańskiej dyplomacji, ale gdyby potwierdziły się informacje "WSJ", że nie ma chętnych na udział w konferencji albo że wezmą w niej udział zwykli pracownicy ministerstw spraw zagranicznych, to będzie to dla niego zbyt niski szczebel.

W USA ruszyły zakulisowe rozmowy w sprawie szczytu.

Konferencja ma dotyczyć pokoju na Bliskim Wschodzie


Na początku stycznia amerykański Departament Stanu i polskie MSZ poinformowały, że w dniach 13-14 lutego w Warszawie odbędzie się konferencja ministerialna w sprawie budowania pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Wcześniej konferencję zapowiedział w rozmowie ze stacją Fox News sekretarz stanu Mike Pompeo, który mówił, że szczególna uwaga poświęcona zostanie wpływom Iranu w regionie Bliskiego Wschodu.

Program rakietowy Iranu budzi coraz większe zaniepokojenie wspólnoty międzynarodowej, co dotyczy zwłaszcza pocisków balistycznych o zasięgu 2 tys. kilometrów, uważanych za potencjalny środek ataku na jego regionalnych wrogów - Izrael i Arabię Saudyjską. Dane wywiadowcze wskazują, że w 2018 roku wyraźnie zwiększyła się częstotliwość irańskich testów rakietowych.

Teheran twierdzi, że rozwija technikę rakietową wyłącznie do celów obronnych, do czego ma prawo, a konstrukcja jego pocisków balistycznych wyklucza instalowanie w nich głowic jądrowych.
Uważa się, że jedną z głównych przyczyn wypowiedzenia w maju 2018 r. przez prezydenta USA Donalda Trumpa porozumienia nuklearnego z Iranem było to, że nie obejmowało ono programu budowy pocisków balistycznych oraz nie powstrzymało irańskiego zaangażowania militarnego w Syrii, Jemenie, Libanie i Iraku.

Opracowanie: