Noworodek znaleziony przy śmietniku przy ul. Armii Krajowej w Szczecinku w Zachodniopomorskiem. Lekarzom udało się ustabilizować jego stan. Wszystko wskazuje na to, że dziecko zostało tuż po porodzie wyrzucone przez okno - usłyszała dziennikarka RMF FM Aneta Łuczkowska od badających sprawę śledczych.

Dziecko znalazła kobieta, która mieszka w pobliżu. Ok. godz. 10 wyszła do śmietnika. W jego pobliżu znalazła niczym nieokrytego, zakrwawionego noworodka z pępowiną. Wróciła do domu po ręcznik i wezwała pogotowie.

W szpitalu w Szczecinku udało się ustabilizować stan dziecka. Nie ma bezpośredniego zagrożenia jego życia i noworodek jeszcze dziś trafi na specjalistyczny oddział szpitala wojewódzkiego w Koszalinie.

Policja odnalazła 24-letnią matkę dziecka. Trafiła do szpitala w Szczecinku. Przechodzi badania, lekarze zdecydują, czy i kiedy będzie można ją przesłuchać. Na pewno nie będzie przesłuchiwana dzisiaj. W szpitalu kobiety pilnują policjanci.

Kobieta urodziła w mieszkaniu

Jak poinformował rzecznik prasowy koszalińskiej prokuratury Ryszard Gąsiorowski, ustalono, że 24-letnia mieszkanka Szczecinka urodziła dziecko w mieszkaniu. Poród odbył się bez udziału lekarza ani żadnego innego pracownika służby zdrowia.

Funkcjonariusze zatrzymali też 29-letniego mężczyznę, partnera matki wyrzuconego na śmietnik chłopca. W mieszkaniu pary na pierwszym piętrze bloku znaleziono narkotyki. Mężczyzna będzie odpowiadać za ich posiadanie. Zostanie też przesłuchany w sprawie porodu.

Wszystko wskazuje na to, że noworodek ze Szczecinka został tuż po porodzie wyrzucony przez okno - usłyszała dziennikarka RMF FM Aneta Łuczkowska od badających sprawę śledczych. To może wyjaśniać, skąd na elewacji budynku i na parapecie znaleziono ślady krwi.

Jak mówił dziennikarzom rzecznik prokuratury, według lekarzy ze Szpitala Miejskiego w Szczecinku dziecko nie ma bardzo ciężkich zewnętrznych, widocznych obrażeń ciała. Tym niemniej dostrzegli stłuczenia w okolicach pleców oraz na innych częściach ciała. W związku z tym zdecydowali, że dziecko zostanie przetransportowane specjalistyczną karetką do szpitala w Koszalinie, gdzie będą trwały dalsze badania - podał Gąsiorowski. Lekarze nie wykluczają, że noworodek mógł doznać obrażeń wewnętrznych.

Dziecko zostało dostarczone do szpitala w stanie bardzo ciężkim, bezpośrednio zagrażającym życiu. Specjalistycznym transportem zostało przekazane do Wojewódzkiego Szpitala w Koszalinie, do oddziału intensywnego nadzoru - powiedział mediom dyrektor medyczny szpitala w Szczecinku dr n. med. Marek Ogrodziński.

Pytany, czy noworodkowi obecnie zagraża jakieś niebezpieczeństwo, lekarz odpowiedział, że "dziecko jest w miarę stabilne, co oznacza, że w każdej chwili jego stan może się pogorszyć i może się to zakończyć bardzo źle". Przyznał, że trudno mu określić, jak długo chłopiec był pozostawiony na ulicy. Dziecko było wychłodzone, w związku z tym jakiś czas to trwało - wyjaśnił lekarz.

Dziecko miało bardzo dużo szczęścia, że trafiło na osobę, która w miarę szybko je odnalazła, bo mimo zagrożenia ono żyło. Czynności reanimacyjne zostały podjęte bardzo szybko - podkreślił Ogrodziński.


(mpw/ł)