Minister sportu w rządzie PiS Tomasz Lipiec w krótkim czasie stworzył w swoim resorcie i podległych mu instytucjach szajkę przestępczą - donosi dziennik "Polska". Gazeta dotarła do pełnego aktu oskarżenia Tomasza Lipca. Wynika z niego, że grupa urzędników zajmowała się wyłudzaniem haraczy od inwestorów, a od każdego z nich odprowadzała "sowitą działkę" Lipcowi.

Według dziennika, Lipiec zaczął "zgarniać łupy" już w 2003 r., gdy był szefem stołecznego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Miał wówczas przyjąć 170 tys. zł od dyrektora spółki, która rozbudowywała tor łyżwiarski w Warszawie.

"Polska" twierdzi, że Lipiec zatrudniał w ośrodku, a potem w resorcie sportu swoich znajomych, a ci szybko zaczynali mu się odwdzięczać - zatrudniali kolejnych znajomych ministra, załatwiali łapówki. Lipiec został zatrzymany w październiku 2007 r. Prokuratura w akcie oskarżenia stawia mu pięć zarzutów, w tym m.in. przyjmowania łapówek.