Wystarczyły trzy miesiące od remontu, a uznana za najbrzydszy pomnik w Szczecinie Fryga znowu się sypie. Wykonana z pomalowanego na czerwono-żółto betonu rzeźba, przypominająca dziecięcą zabawkę, tuż obok szczecińskiego deptaka stanęła jesienią ubiegłego roku. Choć kosztowała aż ćwierć miliona złotych, po zimie wymagała gruntownej naprawy.


Od naprawy Frygi minęły zaledwie trzy miesiące, a już czujne oko naszej reporterki Anety Łuczkowskiej wypatrzyło, że rzeźba znów pęka. Co więcej, odpadają od niej kawałki materiału, z której ją wykonano.

Fryga mi się podoba, ale widać, że użyty materiał jest nietrwały. Ten, kto ją stworzył powinien zmienić materiał rzeźby - mówi reporterce RMF FM jeden z mieszkańców Szczecina. Pieniądze zostały stracone: na to, żeby rzeźba powstała, potem na to, aby ją wyremontować. Moim zdaniem powinniśmy ją stąd usunąć - dodają kolejni mieszkańcy.

Na szczęście dla portfeli Szczecinian to kontrowersyjne dzieło sztuki współczesnej jest wciąż na gwarancji. Za naprawę odpowiada artysta, który Frygę stworzył.

APA