W kieleckim szpitalu zmarł 25-letni spadochroniarz z Warszawy, który uległ wypadkowi podczas skoku nad lotniskiem w podkieleckim Masłowie. Mężczyzna skakał pod kontrolą instruktora.

Spadochron otworzył się, ale mężczyzna spadł. Według świadków, spadochroniarz w powietrzu nerwowo się poruszał. Czy przyczyną wypadku był błąd człowieka, nagły podmuch wiatru, czy jeszcze inny powód - ustala policja. Sprawę będzie wyjaśniać także komisja ds. wypadków lotniczych.