Czteroletni chłopiec zginął w pożarze budynku gospodarczego. Do tragedii doszło w Bejscach w województwie świętokrzyskim.

Chłopczyk wraz z dwójką rodzeństwa bawił się na strychu stodoły. Maluchy najprawdopodobniej zaprószyły ogień. Matka zdołała wynieść z pożaru tylko dwoje z nich.

Kobieta była trzeźwa, jest w szoku. W rodzinie było pięcioro dzieci - najmłodsze niemowlę, a najstarsze - ośmioletnie. Ojciec przebywa za granicą.