Jarosław Kaczyński nigdy jako premier nie zbierał "haków" na polityków - zeznali w sądzie były szef CBA Mariusz Kamiński i były szef ABW Bogdan Święczkowski. Obaj są świadkami w procesie, jaki szef PiS wytoczył Romanowi Giertychowi. Chodziło o słowa Giertycha, który stwierdził, że gdy Kaczyński był premierem, zbierał "haki" na innych polityków.

Rok temu Giertych powiedział, że jednym z powodów, dla których wyszedł z rządu PiS-Samoobrona-LPR, było to, że Kaczyński "zbierał haki" na konkurencyjnych polityków. Miał - według Giertycha - m.in. głośno zastanawiać się, jak zareaguje Grzegorz Schetyna, gdyby aresztowano jego żonę. Według Giertycha, forma "zbierania haków" na Donalda Tuska "była obrzydliwa", a dane te dotyczyły spraw "bardzo odległych, z przeszłości". Twierdził też, że wszyscy politycy PO mieli założone teczki przez PiS.

To są kłamstwa, niemające faktycznych przesłanek - replikował wtedy Kaczyński. Nie było żadnych teczek, nie było żadnych akcji ad personam wobec kogokolwiek - zapewniał, zapowiadając pozew wobec Giertycha.

Także Giertych pozwał Kaczyńskiego za to, że ten - zaprzeczając jego zarzutom - oskarżył go o kłamstwo. Procesy toczą się oddzielnie.

Dzisiaj przed sądem zeznawali dwaj świadkowie wezwani na wniosek Kaczyńskiego - Mariusz Kamiński i Bogdan Święczkowski. Według Kamińskiego, nigdy nie zdarzyło się, by szef PiS namawiał jego lub kogokolwiek w jego obecności do zbierania kompromitujących informacji o politykach. Nawet sobie nie wyobrażam takich rozmów. Nie spotkałem się też, aby w naszym środowisku politycznym mówiło się o takich jego zachowaniach - zapewniał Kamiński.

Zeznał też, że zdarzało się, iż rozmawiał z Kaczyńskim o różnych sprawach, w których przewijały się nazwiska polityków, ale "nie było ważne, skąd się wywodzą". Pytany o aferę gruntową, w wyniku której stanowisko wicepremiera i ministra rolnictwa stracił lider Samoobrony Andrzej Lepper, Kamiński podkreślał, że informował o sprawie premiera, bo chodziło nie tyle o polityka, co o członka rządu. Z tego samego powodu poinformowałem premiera o korupcyjnych podejrzeniach wobec ministra sportu Tomasza Lipca, który był przecież rekomendowany do rządu przez PiS - dodał były szef CBA.

Kamiński zaprzeczył, by CBA badała sprawę rzekomych zleceń z PO dla firmy żony Grzegorza Schetyny. Mówił też, że CBA nie badało rzekomego finansowania kampanii wyborczej Michała Kamińskiego i Adama Bielana z pieniędzy europejskich.

Tych dwóch ostatnich spraw nie pamiętał też Święczkowski, były szef ABW. Ale nie wykluczam, że ABW wykonywała w tych sprawach jakieś czynności śledcze na zlecenie prokuratury - zastrzegł, zeznając przed sądem. Zaprzeczył też, by Jarosław Kaczyński kiedykolwiek żądał od niego dostarczenia "haków" na polityczną konkurencję. Byłem szefem ABW, największej w Polsce służby specjalnej, która ma oficerów i agentów w każdej instytucji ważnej dla bezpieczeństwa państwa - także w kancelarii premiera. Gdyby dochodziło tam do jakichś takich zdarzeń, nieprawidłowości - na pewno bym o tym wiedział" - oświadczył.

Proces odroczono do 10 stycznia.