​Światowy Związek Żołnierzy AK zarzucił Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku "rażący" błąd dotyczący zaniżenia liczby żołnierzy AK na jednej z ekspozycji. Dyrektor muzeum Karol Nawrocki podziela krytyczne zdanie i zapowiada, że do końca 2017 r. zostaną wprowadzone zmiany. "Czuję się w obowiązku zaprotestować przeciwko umieszczeniu w ekspozycji muzealnej kłamliwego tekstu oceniającego szeregi podziemnej Armii Krajowej na 35-40 tys. żołnierzy" - napisał prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Leszek Żukowski w liście skierowanym do dyrektora Muzeum II Wojny Światowej dr. Karola Nawrockiego.

"Powszechnie wiadomo, że siły zbrojne Polskiego Państwa Podziemnego liczyły ok. 380-400 tys. żołnierzy ochotników i stanowiły największą formację ruchu oporu w okupowanej Europie. W roku 1944 tylko w partyzanckich oddziałach leśnych walczyła z bronią w ręku podana przez was liczba żołnierzy" - podkreślił Żukowski w liście, do którego dotarł portal TVP Info.W liście szef Związku wezwał do "natychmiastowego sprostowania błędów oraz wyciągnięcia konsekwencji personalnych wobec winnych rażącego zaniedbania".

W odpowiedzi dyrektor Muzeum II Wojny Światowej napisał w piśmie, opublikowanym na stronie Muzeum, że w pełni podziela "krytyczne zdanie w sprawie treści tablicy poświęconej siłom zbrojnym podziemnego państwa polskiego". 

"Jest dla mnie rzeczą oczywistą, iż w tej części wystawy stałej, Armia Krajowa powinna zajmować miejsce szczególne, jako podziemne wojsko prowadzące walkę z okupantem na 'skalę niespotykaną w innych okupowanych krajach Europy'" - podkreślił Nawrocki. 

"Wyrazem takiego właśnie potraktowania polskiego wysiłku zbrojnego w kraju poddanym zbrodniczemu, niemieckiemu totalitaryzmowi, powinno być wyraźne i jak najbardziej precyzyjne wyeksponowanie liczby żołnierzy, wchodzących w skład scalonego polskiego wojska podziemnego - zbrojnego ramienia Polski Walczącej" - zaznaczył dyrektor.

Zapewnił o podjęciu "zdecydowanych" kroków w tej sprawie, a zmiany - jak zapowiedział - zostaną wprowadzone do końca grudnia 2017 r. 

"Nie chcąc być gołosłownym, chciałbym poinformować o powołaniu przeze mnie (...) zespołu ds. ewaluacji wystawy stałej. Jego zadaniem jest m.in. przygotowanie nowej treści tablicy w miejscu, gdzie opowiadana jest historia Armii Krajowej, niespotykanego nigdzie indziej fenomenu wojskowego z okresu II wojny światowej" - poinformował Nawrocki.

Dodał również, że nie będzie mógł wyciągnąć konsekwencji personalnych, ponieważ autor tej części wystawy, dr Janusz Marszalec, nie jest już pracownikiem Muzeum.

Nawrocki zapewnił, że "jako zawodowy historyk i dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, nie ma żadnych wątpliwości w sprawie absolutnie wyjątkowej roli, jaką odgrywała Armia Krajowa w walce toczonej z okupantami ziem polskich, w obronie niepodległego bytu Rzeczypospolitej Polskiej".

Ocenił, że wojskowy fenomen AK przejawiał się nie tylko w wielości form prowadzonej przez nią walki, daleko wykraczającej poza działania zbrojne, ale wyrażał się również w jednoczeniu w jej ochotniczych szeregach różnych formacji zbrojnych, reprezentujących rozproszone struktury konspiracyjne.

Związkowi Walki Zbrojnej AK - jak napisał w liście do Żukowskiego - podporządkowywały się zarówno setki lokalnych grup i oddziałów, jak i struktury wojskowe o charakterze ogólnokrajowym, m.in. Bataliony Chłopskie, Gwardia Ludowa Wolność, Równość, Niepodległość czy Narodowa Organizacja Wojskowa. Według niego tego faktu - który posiada ogromne znaczenie w szacowaniu stanów osobowych - zabrakło w przygotowaniu tej części ekspozycji.

(ph)