Mogło dojść do sfałszowania prawie 300 podpisów na listach poparcia Młodzieży Wszechpolskiej w wyborach samorządowych w 2014 r. - dowiedział się "Superwizjer" TVN. Prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie. Dziennikarze dotarli do zeznań, które obciążają Adama Andruszkiewicza, wiceministra cyfryzacji. Do tej pory Andruszkiewicz nie został przesłuchany.

Prokuratorzy z Białegostoku badają, czy Adam Andruszkiewicz fałszował i kierował fałszowaniem prawie 300 podpisów poparcia w wyborach samorządowych w 2014 roku. Akta sprawy liczą ponad 30 tomów.

Andruszkiewicz był wtedy szefem Młodzieży Wszechpolskiej. Obciążają go między innymi zeznania i wyjaśnienia Pawła P. - współpracownika z organizacji.

Jak informuje "Superwizjer" gdy prowadzący śledztwo zaplanowali przeszukania w domu i biurze Andruszkiewicza, odebrano im akta. Śledczy pozbawieni dokumentów musieli odwołać przeszukanie lokali i przesłuchanie lidera MW. Potem Andruszkiewicz został wiceministrem cyfryzacji.

W sprawie dwie osoby mają już zarzuty. Jeden z podejrzanych, Paweł P., były członek Młodzieży Wszechpolskiej, przyznał się do winy. Prokuratorom opowiedział, jak według niego wyglądał proceder fałszowania podpisów, w którym brał udział, gdy miał 18 lat. 

Nie było nas dużo, może pięć-sześć osób. Na ekranach były zeskanowane listy z danymi. Andruszkiewicz i Wojciech N. mówili, że mamy przepisywać je do arkuszy - wspominał P.

Po wypełnieniu list fałszerze wymieniali się arkuszami i składali podpisy. Zdaniem P. robili to także Andruszkiewicz i N. Potwierdzają to akta prokuratury.

Drugą osobą z zarzutami jest właśnie Wojciech N. 

Wiceminister Andruszkiewicz zaprzecza jakoby fałszował podpisy. Na pewno żadnych podpisów nie fałszowałem, a jeśli takie zeznania są, no to jest to sprawa dla prokuratury. Ja się od państwa o tym dowiaduję, a nie od prokuratury - powiedział dziennikarzom "Superwizjera".

Zdaniem informatorów "Superwizjera" osoby, które trafiły do białostockiej prokuratury po wyborach odwlekają procesy ws. polityków prawicy. W sprawę Andruszkiewicza zamieszany ma być Marek Czeszkiewicz, zaufany człowiek ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, a prywatnie także kolega obecnego wiceministra cyfryzacji. Czeszkiewicz jako szef białostockiej prokuratury okręgowej miał także stać za umorzeniem sprawy Jacka Międlara i wygłoszonego przez niego kazania. 

>>> WIĘCEJ W REPORTAŻU "SUPERWIZJERA"