Gdańsk po raz kolejny podsumował organizację piłkarskich mistrzostw Europy. Tym razem urzędnicy skupili się także na stronie finansowej wielkiego wydarzenia. Niekwestionowany sukces organizacyjny okazuje się sukcesem kosztownym. Choć trudno, czarno na białym, te koszty zbilansować i przedstawić.

W ramach podsumowania finansowego przekazano także dobrze znane już statystyki. Ale gdy sukces jest ogromny, warto się nimi pochwalić po raz kolejny. Bo miasto odwiedziło przecież prawie 160 tysięcy zagranicznych kibiców z całej Europy i nie tylko! Kibice Ci bawili się na całego... Co za tym idzie musieli zostawić po sobie sporo odpadów. 350 ton śmieci udało się jednak z sukcesem wywieźć z terenu miasta! Do tego zużyto nawet 100 litrów specjalnie sprowadzonego ze Szwajcarii środka czyszcząco-dezynfekującego! Aż procent z zagranicznych kibiców, podczas Euro, zdecydował się także na zakupienie specjalnej karty turysty! W Gdańskiej Organizacji Turystycznej sprzedano bowiem 1600 sztuk specjalnych kart uprawniających między innymi do różnych zniżek. Co ważne gdy turysta w Gdańsku się zgubił lub po prostu chciał się czegoś dowiedzieć mógł liczyć na fachową pomoc. Z punktów informacji turystycznej skorzystało w sumie ponad 25 tysięcy osób, a na specjalnej infolinii odpowiedziano łącznie na 852 pytania! Co ważne - już bez ironii - na medal spisał się miejski transport zbiorowy. Z tramwajów i autobusów skorzystało w sumie 150 tyś dodatkowych pasażerów, a pojazdy wysłane do akcji przez Zarząd Transportu Miejskiego dwukrotnie przemierzyły dystans Równika.

Finansowo organizacja turnieju nie wygląda już tak optymistycznie. Statystyki pokazują jednoznacznie, że sukces tej skali musi kosztować. Ponad 3 miliony złotych dołożył Gdańsk tylko do strefy kibica. Z wydanych ponad 9 milionów złotych, zwróciło się niespełna 6. Urzędnicy przyznają, że błędem były płatne bilety na koncerty  zagranicznych gwiazd. Dochody ze wstępu na występy Pit Bulla, ATB i Noela Gallaghera nie sięgnęły nawet miliona złotych. "Patrzę teraz z perspektywy, że właściwie, nie było trzeba ich biletować. I tak ponieśliśmy koszty... liczyliśmy na to że dostaniemy ekwiwalent i zwrócą się koszty ich organizacji. Gdybym miał dzisiaj podjąć decyzję, koncerty na pewno były by za darmo" - mówi Andrzej Bojanowski, wiceprezydent Gdańska, odpowiedzialny za organizację Euro 2012. Winę za słaby wynik strefy ponosi też jednak... zła pogoda i reprezentacja, która za szybko odpadła z turnieju. Po meczu z Czechami widać było, że mocno spadło zainteresowanie strefą. Ile kosztowała organizacja, przygotowanie i przeprowadzenie całego turnieju? Tego urzędnicy nie chcą jednoznacznie przyznać. Bo szereg projektów inwestycyjnych wykracza daleko po za ramy piłkarskiego święta. Nie można mówić o inwestycjach drogowych czy nawet budowie stadionu, tylko w kontekście Euro2012. Choć oczywiste jest,  że bez turnieju te inwestycje albo nigdy, albo tak szybko, nie zostałyby zrealizowane.  Koszty organizacji całego Euro 2012, to w różnym ujęciu od niecałych 3 miliardów, do jedynie 30 milionów złotych. "30 i pół miliona złotych. Tyle wydaliśmy na organizację tego turnieju. Te parametry możemy sobie dodawać jak chcemy. 2 i pół miliarda złotych, tyle wydaliśmy inwestycyjnie na projekty, które znalazły się na liście Euro 2012. 87 milionów wydaliśmy na projekty, które były związane np. z budową dróg dojścia do stadionu, takie bezpośrednie inwestycje. Ale one też zostały. Strefa Kibica? 9 milionów. To są koszty. Z drugiej strony stawiamy miliard 880 milionów złotych wartości dodanej. Delikatnie, bardzo konserwatywnie. Nie baliśmy się pokazać maksymalizacji wydatków, bardzo ostrożnie podeszliśmy do strony dochodów. Gdybyśmy pokusili się... mogliśmy przecież ekstrapolować sobie analizy z Hiszpanii także na Niemcy i na Irlandię. I zrobić z tego 3 miliardy, ale czy to by było wiarygodne" - tłumaczy i pyta zarazem Andrzej Bojanowski.

Urzędnicy dodają także, że miasto odniosło szereg innych korzyści, których nie da się obliczyć. Ogromne doświadczenie przy organizacji dużych imprez. Dodatkowo i urzędnicy i mieszkańcy uwierzyli, ze transport zbiorowy w mieście jest możliwy, a nawet może być przyjemny. I to  niezaprzeczalny sukces. Inny to ujarzmienie "Lwów Północy" - zorganizowanych kibiców Lechii Gdańsk, którzy dziś są dla miasta partnerem do współpracy.  Zdaniem urzędników, dzięki Euro 2012, w Gdańsku nie ma już mowy o meczach podwyższonego ryzyka.