Wódz skrajnie prawicowego, populistycznego Frontu Narodowego Jean Marie Le Pen będzie rywalem szefa państwa Jacques'a Chiraca w drugiej turze 5 maja. Wielkim przegranym pierwszej tury jest socjalistyczny premier Lionel Jospin. Jeszcze wczoraj zapowiedział wycofanie się z życia politycznego po wyborach prezydenckich.

Obawiano się, że rekordowa liczba kandydatów i rekordowo niska frekwencja wyborcza, może osłabić faworytów – Chiraca i Jospina. Nikt jednak nie miał wątpliwości, że o najwyższy urząd we Francji walczyć będą ci dwaj politycy. Okazało się jednak, że sprawa nie jest tak zupełnie oczywista i do drugiej tury wyborów zakwalifikuje się nie Jospin a Le Pen. Jest on przywódcą skrajnej prawicy, uważany przez część komentatorów za neofaszystę. Ponadto żąda wystąpienia Francji z Unii Europejskiej.

Najprawdopodobniej za dwa tygodnie zwycięży Chirac – głosować na niego będzie centroprawica i lewica. Wielu obserwatorów jest jednak zaniepokojonych ciężarem politycznym, który uzyskał lider francuskiej skrajnej prawicy. Od wczoraj nad Sekwaną trzeba będzie – bardziej niż kiedykolwiek – liczyć się ze skrajną prawicą, która ku powszechnemu zaskoczeniu staje się coraz silniejsza. Zdziwienie budzi również wynik uzyskany przez kandydata partii koalicji rządowej - komunistę Roberta Hue, którego poparło zaledwie 3,5 procent wyborców. On sam uznał wyniki niedzielnych wyborów za "jednoznaczną klęskę lewicy" we Francji.

Honorem unosi się Lionel Jospin. Podał do wiadomości, że wycofa się z życia politycznego po drugiej turze wyborów, czyli za około 2 tygodnie. Wkrótce po prezydenckich, odbędą się we Francji wybory parlamentarne i do nich już Jospin nie poprowadzi ich w kolejnej walce wyborczej.

rys. RMF

07:35