Strzelałem ze strachu o życie – tak przed sądem w Poznaniu o strzelaninie na ulicy Bałtyckiej opowiadał jeden z policjantów, którzy w kwietniu 2 lata temu przez pomyłkę ostrzelali auto prowadzone przez nastolatków. Jeden z chłopców zginął, drugi jeździ dziś na wózku inwalidzkim.

Myślałem, że zginął mój kolega. Bałem się, że za chwilę sam zginę. Dlatego zacząłem strzelać - mówił przed sądem jeden z funkcjonariuszy. Policjanci bronią się konsekwentnie i w sposób przemyślany – odczytują z kartki wcześniej przygotowane zeznania.

Na te słowa bardzo emocjonalnie reagują rodzice zabitego chłopca. Mówią, że nie wierzą policjantom, a ich kolejne wyjaśnienia komentują: „bzdura”, „nieprawda”.

Sąd czeka na zakończenie przesłuchań. Wówczas okaże się, czy strony będą wygłaszać mowy końcowe, czy też pojawią się nowe wnioski dowodowe. To oznaczałoby, że sprawa będzie trwała kilka kolejnych miesięcy.