Na terenie wsi Pacółtowo odnaleziono niewybuchy pochodzące prawdopodobnie z czasów II wojny światowej. Ich pilnowanie powierzono strażakom-ochotnikom. Problem w tym, że ładunki zniknęły. W tej chwili szuka ich policja.

Niewybuch znaleziono w niedzielę we wsi Pacółtowo niedaleko Ostródy na Mazurach. Na miejsce przyjechał policyjny pirotechnik, który orzekł, że znalezisko może być niebezpieczne i dlatego muszą je zabrać wojskowi saperzy. Problem w tym, że saperzy nie mogą pracować po zmroku, do tego - zgodnie z przepisami - na interwencję w takich przypadkach mają aż 72 godziny. Dlatego miejsce, w którym znaleziono niewybuch, zabezpieczyła Ochotnicza Straż Pożarna. Trzej strażacy-ochotnicy zostali na miejscu, by pilnować pocisku.

Pilnowali, dopóki w nocy nie poczuli się zmęczeni. Postanowili pojechać po zmienników - zostawiając pocisk bez jakiegokolwiek nadzoru. A gdy wrócili na miejsce z nową ekipą - już go nie było.

Pocisku szuka teraz policja, przypominając, że osobie, która go przechowuje, grozi do 8 lat więzienia. Ale odpowiedzialność mogą też ponieść strażacy. Na razie wyjaśniamy okoliczności, nie postawiliśmy nikomu zarzutów, ale teoretycznie strażacy mogą odpowiedzieć z artykułu mówiącego o nieumyślnej utracie amunicji pozostającej pod ich opieką - wyjaśnia Bożena Bujakiewicz z ostródzkiej policji. Zgodnie z tymi przepisami, za zgubienie pocisku strażakom może grozić do roku więzienia.