Strajk pilotów i stewardess PLL LOT zawieszony, ale przewoźnik odwołał siedem z 340 zaplanowanych na dziś rejsów. Powodem jest brak kompletu załóg. O godz. 8 w siedzibie Polskich Linii Lotniczych miały ruszyć negocjacje pilotów i stewardess z zarządem firmy. Spotkanie jednak przesunięto na godz. 8:30 - poinformowała wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Agnieszka Szelągowska. Jak dodała, kolejną zmianą jest miejsce spotkania - związki zaproponowały swoją siedzibę. Zarząd się na to zgodził. Rozmowy trwają. Kilkukrotnie były przerywane. Nadal nie wiadomo, jaka decyzja zapadnie odnośnie strajku zawieszonego do dziś do godz.14.

Nastroje mamy dobre. Jesteśmy nastawieni pozytywnie - powiedziała wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Agnieszka Szelągowska przed wejściem na rozmowy.

Cześć pracowników LOT-u w piątek zawiesiła trwający 9 dni strajk. Wśród postulatów, które dziś pojawiły się na negocjacyjnym stole, jest przywrócenie do pracy zwolnionych liderów związkowych, cofnięcie wypowiedzeń 67 pracowników, którzy brali udział w strajku oraz zrezygnowanie z obciążenia ich kosztami odwołanych lotów. To te najpilniejsze postulaty.

Tuż przed rozpoczęciem negocjacji rzecznik PLL LOT Adrian Kubicki zapewniał: Zdecydowaliśmy o spełnieniu postulatów strajkowych. Rzecznik jednym tchem wymienił najważniejsze postulaty związkowców, które firma ma zamiar zrealizować: Przywrócenie do pracy pani Moniki Żelazik, cofnięcie nagany dla pana Adama Rzeszota, przywrócenie do pracy 67 osób, które zostały zwolnione w miniony poniedziałek.

Na prośbę związków zawodowych, zgodziliśmy się przyjść do siedziby związków. Nie pozwolimy, żeby jakieś techniczne, drobne sprawy, stanęły na przeszkodzie wypracowania tego porozumienia. Mamy bardzo ogromną wolę do tego, żeby porozmawiać. Kontynuujemy rozmowy, które zakończyły się w sobotę nad ranem, a które to zakończyły się wstępnym porozumieniem - stwierdził Kubicki.

Dodał, że spółka chce, aby "to wstępne porozumienie zamieniło się w takie ostateczne porozumienie, które zakończy strajk".

W siedzibie spółki teraz, cały czas oczekujemy na osoby, które mogą dzisiaj przychodzić i podpisywać dokumenty, które cofają te wypowiedzenia - tłumaczył Kubicki.

Po niecałej godzinie rozmów ogłoszono przerwę techniczną. Przewodnicząca ZZPPiL Monika Żelazik poinformowała, że związkowcy idą do siedziby spółki, by obejrzeć dokumenty przywracające zwolnionych do pracy. Jak wszystko będzie w porządku, wrócimy do dalszych rozmów - powiedziała.

Chcemy zobaczyć, czy faktycznie zarząd ma dokumenty przywracające zwolnionych pracowników do pracy - powiedział szef Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT Adam Rzeszot.

Po przejrzeniu dokumentów, Szelągowska poinformowała, że "z naszego punktu widzenia są one prawidłowe i rekomendujemy podpisywanie".

Po wznowionych rozmowach, ponownie ogłoszono przerwę. Zdaniem związkowców, miały wystąpić błędy formalne związane z prawidłowym adresem siedziby spółki w umowie, którą mieli podpisywać związkowcy powracający do pracy. Ponadto, zdaniem związkowców, podczas rozmowy w kadrach, nim nastąpiło złożenie podpisu pod umową o pracę, mieli być nagrywani. Pytania, jakie im zadawano miały dotyczyć tego, czy m.in. wiedzieli, że biorą udział w nielegalnym strajku. To wzburzyło związkowców. I dlatego ogłoszono kolejną przerwę.

Zaczęły się do nas zwracać pierwsi pracownicy, którzy chcą podpisywać wycofanie tych oświadczeń o wypowiedzeniu umowy. Każde z tych spotkań rozpoczynało się oficjalnym, otwartym pytaniem, czy może być ono rejestrowane, po to, żeby mieć materiał dokumentujący przebieg tego spotkania. Każda osoba, która powiedziała, że sobie tego nagrania nie życzy - dyktafon był wyłączany - tłumaczył dziennikarzom rzecznik PLL LOT Adam Kubicki.

Jak mówił, nie było takiej sytuacji, w której pracownicy byli pytani o legalność czy nielegalność strajku . Pytanie brzmiało, co każdą z tych osób pchnęło, żeby uczestniczyć w tym strajku. To ma pozytywny cel, którym jest ustalenie, co pracowników skłoniło do tego zachowania. Ale nie było to w żaden sposób inwazyjne. Nie było to warunkiem podpisania tych wycofań - powiedział.

Kapitan Andrzej Kawalec, powiedział, że podpisał dokument w kadrach już bez błędów formalnych. Kapitan odczytał dziennikarzom dokument, który podpisał. Dokument ten brzmi: spółka PLL LOT niniejszym cofa oświadczenie o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia, w trybie art.52 paragraf 1, punkt 1 Kodeksu pracy z dnia 22 października 2018 r. Jednocześnie spółka oświadcza - pod warunkiem wyrażenia przez pana zgody na powyższe cofnięcie oświadczenia o rozwiązaniu umowy o pracę i wyrażenia gotowości do pracy - że okres od dnia rozwiązania umowy o pracę do dnia wyrażania gotowości do pracy będzie uznawany za okres nieobecności usprawiedliwionej niepłatnie - brzmi odczytany przez Kawalca dokument.

Jak powiedział, podpisał to oświadczenie, "ponieważ jest prawidłowe, a moje wypowiedzenie zostało cofnięte". Co będzie dalej, to będzie zależało od tego, jak prace zaplanuje mój pracodawca - powiedział.

Jak mówił "strajk jest próbą sił". Obie strony robią swoje, pracownik nie pracuje, pracodawca ponosi straty, pracownik również ponosi straty. Dlatego strajk nigdy nie trwa zbyt długo, ponieważ sam pracownik jest poszkodowany przez strajk, to jest oczywiste - powiedział.

Jak mówił wcześniej Konrad Majszyk z biura prasowego LOT, do wszystkich zwolnionych związkowców, którzy brali udział w strajku, zostały wysłane zaproszenia do działu kadr, aby dopełnić niezbędnych formalności związanych z ponownym zatrudnieniem oraz z przywróceniem dostępu do systemu IT.

Aby w ogóle mogło dojść do negocjacji, konieczne było wyłączenie z nich prezesa LOT-u. Strajkujący pracownicy domagali się jego odwołania i nie chcieli z nim rozmawiać. Negocjacje w imieniu LOT-u prowadzi Bartosz Piechota, tymczasowy członek zarządu firmy, czasowo oddelegowany z rady nadzorczej do zarządu. Odpowiada on właśnie za dialog społeczny oraz negocjacje z protestującymi związkami zawodowymi. Wraz z nim w spotkaniu uczestniczą trzy inne osoby ze spółki.

Strajkujących z kolei reprezentuje Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy w LOT: szef Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT Adam Rzeszot, przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Monika Żelazik, wiceprzewodnicząca związku Agnieszka Szelągowska a także Karol Sadowski - prawnik związkowców oraz nowy negocjator. Nie jest nim już Piotr Wujec, który negocjował piątkowe rozmowy. Szelągowska dopytywana, dlaczego ze strony związkowców nie ma negocjatora Wujca, powiedziała, że "już z nimi nie pracuje".

Część problemów nadal jest nierozwiązanych - m.in. kwestia regulaminu wynagradzania, od którego wszystko się tu zaczęło. 

To, że strony w ogóle usiądą dziś do stołu to przełom, ale kryzys w LOT nie jest jeszcze zakończony. Formalnie strajk zawieszono dziś do godz. 14. Rozmowy się przeciągną, a to oznacza, że na razie nie będzie decyzji, czy związkowcy z LOT-u wrócą do strajku. Przywracanie do pracy zwolnionych osób to krok w dobrą stronę. Na tę chwilę żadna ze stron nie chce deklarować, czy możliwe jest dziś podpisanie porozumienia i zakończenie strajku.

Kilka lotów odwołano

Mimo zawieszenia strajku, PLL LOT odwołały dziś siedem z 340  rejsów. Powodem jest brak kompletu załóg - poinformował Konrad Majszyk z biura prasowego LOT.

Musieliśmy odwołać w poniedziałek siedem na około 340 rejsów zaplanowanych tego dnia. Robimy wszystko, żeby ta liczba odwołanych rejsów była jak najmniejsza, tak, aby nasi pasażerowie mogli dolecieć do swoich miejsc docelowych - powiedział Majszyk.

Odwołane rejsy to pięć przylotów do Warszawy: Newark - Warszawa LO016 (przylot do Warszawy o 13.50), LO322 Mediolan-Warszawa, LO530 Praga-Warszawa, LO680 Moskawa-Domodiedowo - Warszawa oraz LO750 Kijów-Żuliany - Warszawa.

Z Warszawy nie odbędą się dwa wyloty: LO382 Warszawa-Frankfurt oraz LO749 Warszawa - Kijów-Żuliany.


Pasażerom odwołanych rejsów zaproponujemy nowe bilety, otrzymają też wszystkie przysługujące im świadczenia. Oprócz tego, zaplanowane rejsy odbywają się zgodnie z planem, samoloty wylatują bez utrudnień. Mamy nadzieję, że w związku z zawieszeniem strajku operacje lotnicze przewoźnika będą powoli wracać do normy. Robimy wszystko, żeby utrzymać liczbę odwoływanych rejsów na jak najniższym poziomie - zapewnił Majszyk.

W ramach trwającego od 18 października protestu stewardesy i piloci powstrzymywali się od pracy. Codziennie gromadzili się na terenie siedziby LOT w Warszawie, przy biurowcu. LOT podkreślał, że akcja jest nielegalna, a każdy odwołany rejs to dla przewoźnika olbrzymie koszty.

Strajk zorganizował Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, który został wybrany spośród zarządów dwóch reprezentatywnych związków zawodowych: Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego na czele z Moniką Żelazik oraz Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT, którego przewodniczącym jest Adam Rzeszot.

Związkowcy dotychczas w swoich postulatach domagali się przede wszystkim przywrócenia do pracy przewodniczącej ZZPPiL Moniki Żelazik, która została dyscyplinarnie zwolniona, a także przywrócenia do pracy 67 osób, które prezes spółki Rafał Milczarski w poniedziałek zwolnił dyscyplinarnie oraz dymisji prezesa PLL LOT.


(mpw)