Od rana trwa strajk generalny kierowców PKS Białystok. Z dworca w Białymstoku nie odjedzie dziennie ok. 400 autobusów z rozkładu jazdy. Strajkujący domagają się odwołania zarządu spółki.

Decyzję o strajku podjął związek zawodowy kierowców PKS Białystok, w porozumieniu z zakładową Solidarnością. Bezpośrednim powodem ogłoszenia strajku był brak reakcji marszałka województwa podlaskiego na prośbę protestujących związkowców o mediację z zarządem spółki PKS Białystok w ich sprawie.

Przewodniczący komitetu strajkowego Krzysztof Bagiński powiedział we wtorek, że jeśli postulat odwołania zarządu spółki zostanie spełniony, strajkujący kierowcy są gotowi wrócić do pracy "od zaraz".

Strajk oznacza, że z dworca PKS w Białymstoku nie odjedzie dziennie ok. 400 autobusów z rozkładu jazdy.

Strajk nie obejmuje kursów związanych z umowami, jak komunikacja miejska (MPK) w Sokółce, ważne są także szkolne umowy, czyli tam gdzie autobusy wożą do szkoły dzieci. Z Białegostoku odjeżdżają też autobusy innych spółek, jak np. PKS Suwałki.

Protest pracowników rozpoczął się w ubiegłą środę, wtedy kilkunastu związkowców związku kierowców i zakładowej Solidarności rozpoczęło strajk głodowy. Powodem było dyscyplinarne zwolnienie przez zarząd PKS Białystok przewodniczącego Związku Zawodowego Kierowców oraz jego zastępcy. Strajkujący wysłali list do marszałka województwa podlaskiego z prośbą o mediację.

PKS Białystok zatrudnia około 400 osób. W dwóch skonfliktowanych z zarządem PKS związkach: Związku Zawodowym Kierowców i Solidarności działa ok. 140 pracowników, przeważnie kierowców.

Właścicielem PKS Białystok jest od kilku miesięcy samorząd województwa podlaskiego.