Mieszkańcy podlubelskiej Bystrzycy mają dość hałasu i utrudnień powodowanych przez ruch ciężarówek wożących piach z pobliskiej kopalni. Codziennie przez wieś przejeżdża nawet 100 pojazdów. Wszystko to dlatego, że niedaleko budowana jest obwodnica Lublina.

Gehenna - jak określają swoją sytuację mieszkańcy Bystrzycy - zaczęła się w czerwcu. Wtedy właśnie na dobre rozpoczęła się budowa obwodnicy Lublina. Jeżdżą stadami po 4-5 na raz. Tutaj muszą wyjechać pod górkę - słychać jeden wielki ryk. W domu wszystko drży, szklanki w regałach dzwonią, domy zaczęły pękać. Najgorsze jak jeżdżą w nocy - wtedy jest tak jakby przejeżdżały tuz obok łóżka - tak opisują życie z ciężarówkami mieszkańcy Bystrzycy.

Przez wieś prowadzi kręta wąska droga - jak chcą się wyminąć to piesi muszą schodzić z jezdni do rowu. Ta droga nie jest przystosowania do 50 tonowych ciężarówek - mówi mieszkaniec domu przy samej jezdni. Jak budowaliśmy ją pod spodem był tylko piach i na to asfalt. Odkąd jeżdżą porobiły się takie dziury, że można w nich sadzić drzewka - dodaje.

Którędy w takim razie mamy jeździć? - ripostują kierowcy. Mamy zamknąć firmy? - pyta Mariusz Żmuda, posiadacz jednego z pozwoleń. Płacimy podatki w tej gminie i mamy nie jeździć gminnymi drogami? Mam zwolnić ludzi i nie mieć z czego żyć?

Zarządca drogi: Nie można doprowadzać kogoś do bankructwa


Oficjalnie wydanych jest 5 pozwoleń na przejazd, część wygasło z końcem września, albo wygaśnie z końcem roku. Jeśli wystąpią o nowe zarząd nie będzie mógł odmówić. Nie możemy doprowadzać kogoś do bankructwa, płacą podatki - mówi Bogusław Stochmalski z Zarządu Dróg Powiatowych w Lublinie z siedzibą w Bełżycach. Jego zdaniem problemem nie są te, które jeżdżą trasą legalnie, ale kierowcy, którzy bez pozwoleń skracają sobie drogę. Zobaczyli, że jeżdżą tamtędy ciężarówki i pchają się, głównie w nocy. Mamy tego świadomość. Alternatywą byłaby dla nich droga krajowa, ale nadkładali by 20 kilometrów, więc próbują oszczędzać czas i paliwo. Kierowcy mają CB radia i ostrzegają się, czy nie ma policyjnej, czy inspekcyjnej kontroli. Tylko policja i Inspekcja Transportu drogowego może ich kontrolować. My jako zarząd dróg nie mamy takich uprawnień - dodaje.

Służby zapewniają, że do Bystrzycy będą zaglądać, ale nie są w stanie być tam ciągle. Sytuację uratuje zima, bo wtedy niemożliwe będzie kopanie piasku. Na wiosnę jednak problem odżyje. Mieszkańcy Bystrzycy wystosowali apel do wojewody lubelskiego, żeby interweniowała w Zarządzie Dróg Powiatowych. Mieszkańcom zależy, żeby pozwolenia, które wygasną, nie zostały odnowione.