Zbigniew Stonoga, były współpracownik Andrzeja Leppera – to według informacji RMF tajemniczy świadek, który złożył swoje zeznania w sprawie afery Rywina i Grupy Trzymającej Władzę. Mówi się, że jego wyjaśnienia mogą zmienić bieg śledztwa.

Gdyby dowody potwierdziły te zeznania, można będzie mówić o prawdziwym przełomie w śledztwie – uważa szef białostockiej prokuratury Sławomir Luks. Sensacyjność tych zeznań złożonych po latach powoduje to, że musimy do nich podejść z bardzo dużą ostrożnością i poddać je weryfikacji - tłumaczy Luks. Jednak aby zweryfikować słowa świadka, trzeba będzie przesłuchać osoby z pierwszych stron gazet - mówią prokuratorzy z Białegostoku.

Z wyraźnym dystansem do tych rewelacji podchodzi także Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy nadzorujący śledztwo. Jak tłumaczy, świadek ten nie dostarczył jeszcze dowodów, a poza tym już w przypadku innych głośnych śledztw zgłaszał się do prokuratury. Jednak to, co opowiadał śledczym albo było nieweryfikowalne, albo ograniczało się jedynie do streszczenia doniesień medialnych. Kaczmarek nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie, czy chodzi o Zbigniewa Stonogę.

Jest to osoba, która została pouczona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań; która bierze na siebie odpowiedzialność, jeśli jego zeznania będą zeznaniami nieprawdziwymi - wyjaśnia Kaczmarek. Dodaje, że dowody mężczyzna ma dostarczyć w ciągu trzech najbliższych tygodni. Wówczas prokuratura będzie starannie weryfikować ich autentyczność. Niczego nie można bowiem lekceważyć – zaznacza.

Ale niewykluczone, że domniemane rewelacje mają taką samą wartość jak informacje o lądowaniu Talibów w Klewkach.

Mężczyzna, który zgłosił się do prokuratury w Białymstoku, utrzymuje, że ma nagrania - dowody na to, jak GTW planowała komu i ile zapłacić za zmiany w ustawie medialnej. Co więcej twierdzi, że nagrane przez niego rozmowy opisują plan przepływów pieniędzy w celu ukrycia źródła finansowania. Ma je dostarczyć w ciągu 3 tygodni.