Nie wiadomo kto pomoże zwalnianym stoczniowcom. Nie wiadomo czy znajdą pracę. Nie wiadomo też czy znajdzie się inwestor i czy w Szczecinie będą budowane statki. Cztery pytania bez odpowiedzi i irytacja stoczniowców. Jak mówią wprost, polscy politycy skompromitowali się. Gwoździem do trumny jest sprawa senatora Tomasza Misiaka.

Stoczniowcy nie kryją rozczarowania polskim rządem. Rozmawiając z nimi, można odnieść wrażenie, że nie są w stanie nikomu zaufać. I trudno się im dziwić. Stocznia miała istnieć, teraz ogłoszony jest przetarg na zakup stoczniowego majątku.

Mieli otrzymać pracę, nie ma jej, nie ma też kto im doradzać, choć mieli wyznaczone terminy rozmów z doradcami. Nie wiemy, czy jakaś nowa firma wejdzie w te terminy, czy po prostu zostanie to odwołane, teraz trzeba się dowiedzieć - mówią stoczniowcy reporterowi RMF FM Pawłowi Żuchowskiemu:

Pytanie, kto jest w stanie udzielić takiej informacji. Na pewno nikt na terenie stoczni. To wielkie złodziejstwo i przekręt. Oszukali nas, okradli i tyle - mówi Jacek Kantor z NSZZ Solidarność:

Podkreśla, że wyłonienie nowej firmy, która pomoże stoczniowcom, może zając kilka tygodni. A to oznacza poważny przestój w całym procesie zwalniania i przekwalifikowania stoczniowców.