Jeszcze do niedawna radni SLD tworzyli większość w stargardzkiej Radzie Miasta. Na ostatnim posiedzeniu część z nich przeszła do SdPl, pozostali, nie składając legitymacji SLD, założyli klub Lewica Samorządowa. Czyżby wstydzili się szyldu SLD?

I jedni i drudzy wiernie służyli skompromitowanym, miejscowym szefom SLD – posłowi Kopciowi i staroście Dawidowiczowi. Wtedy nie mówili głośno o nieprawidłowościach, ciemnych interesach, nepotyzmie i przedmiotowym traktowaniu ludzi w partii. Mało tego – wszyscy chórem wspierali syna bożego – Jarosława Koziołka.

Teraz wielki rozłam. Jak to tłumaczą radni SdPl: W tej chwili to lepiej jest coś budować niż odbudowywać. SLD z gruzów podnieść się nie da. Co z drugą częścią SLD? Ich trudno zrozumieć. Zachowali legitymacje partyjne, ale szyldu SLD nie używają. Jak mówią wstydzą się tego. Skoro więc się wstydzą, to na co liczą? Może na to, że wszystko wróci do normy i wrócą na partyjne salony.