Pijany kierowca z Bytomia stanie przed sądem. Policja postawiła mu zarzut spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym. Grozi mu do dwóch lat więzienia.

Do zdarzenia, które mogło zakończyć się tragedią, doszło w niedzielę. Kompletnie pijany kierowca w centrum Bytomia zjechał z drogi, staranował stragan ze zniczami, ściął latarnię, poważnie uszkodził trzy samochody, a na koniec rozbił swoje auto, uderzając w ścianę budynku.

Badanie alkomatem wykazało u niego 2,5 promila alkoholu. W czasie przesłuchania, już po wytrzeźwieniu, tłumaczył, że zanim wsiadł do samochodu wypił alkohol po kłótni rodzinnej. Mężczyzna przyznał się do winy.

Policja nie mogła postawić mu innych, poważniejszych zarzutów, ponieważ... nikt nie ucierpiał: w rozbitych samochodach nikogo nie było, nikt nie został też ranny przy zniszczonym straganie, nic poważnego nie stało się też samemu kierowcy.

Ponieważ całość zaklasyfikowano jako kolizję drogową, wszelkie koszty będą teraz pokrywane z ubezpieczenia zatrzymanego mężczyzny.

On sam po przesłuchaniu został zwolniony. Grozi mu teraz do dwóch lat więzienia. Do czasu rozprawy sądowej ma zatrzymane prawo jazdy i jest pod policyjnym dozorem.

(mal)