Lech Wałęsa był wykorzystywany operacyjnie przez Służbę Bezpieczeństwa - takie zdanie pojawiło się w dwóch z ponad dwudziestu dokumentów z IPN opublikowanych w poniedziałek na stronie byłego prezydenta. Pojawia się też informacja, że Wałęsa odmówił podjęcia tajnej współpracy.

Na pierwszy rzut oka wygląda to na sprzeczność. Dokumenty niestety nie dają jednoznacznej odpowiedzi na kluczowe pytanie o to, czy Lech Wałęsa był agentem o kryptonimie „Bolek”. Jeden z nich to raport kapitana E. Graczyka, człowieka który jak wynika z innych niż publikowane przez byłego prezydenta dokumentów, miał w grudniu 1970 roku zwerbować Wałęsę do współpracy. Dwa miesiące później, w lutym 1971, roku napisał on, że obywatel Wałęsa tajnej współpracy nie podjął.

W dwóch innych charakterystykach ówczesnego działacza Wolnych Związków Zawodowych pojawia się zapis, że był on wykorzystywany operacyjnie. Historycy IPN tłumaczą, że najczęściej - choć nie zawsze – oznaczało to tajną współpracę. Co to oznacza tym razem? Pytany o to przez reportera RMF FM generał Czesław Kiszczak odpowiada: To są zbyt świeże sprawy, żeby o tym mówić. Nie chciałabym, żeby na mój grób - jak umrę - na Powązki przychodziły panie i pokazywały dzieciom „Popatrz. Tu leży ten skurczybyk, co naszego dziadka obsmarował”.