Dopiero za miesiąc stołeczny sąd rozpozna apelację ws. zakazu stadionowego nałożonego na Piotra S., "Starucha". Nieformalny przywódca kibiców Legii Warszawa został skazany za hasła obraźliwe dla właścicieli klubu. Powodem opóźnienia jest choroba obwinionego.

Sędzia odroczył rozprawę, ale jednocześnie wystąpił o "natychmiastowe" przesłanie do sądu dokumentacji medycznej Piotra S.

Sprawa dotyczy zdarzeń z października zeszłego roku, gdy przed meczem Legii Warszawa z Ruchem Chorzów spiker prosił o uczczenie chwilą ciszy pamięci zmarłego Jana Wejcherta, jednego z założycieli władającej Legią spółki ITI. "Staruch" jako wodzirej kibiców zaintonował wtedy okrzyk "Jeszcze jeden!", adresowany do Mariusza Waltera, drugiego ze współwłaścicieli. Krzyczeć nie przestał mimo interwencji służb porządkowych. Ochroniarze siłą wyprowadzili go ze stadionu.

Postępowanie wobec Piotra S. prowadziła policja, która zarzuciła mu złamanie ustawy o imprezach masowych. W tym trybie w grudniu zeszłego roku warszawski sąd rejonowy nałożył na niego 2 tys. zł grzywny i dwuletni zakaz wstępu na mecze Legii w stolicy. S. odwołał się od tego orzeczenia do sądu okręgowego.

Apelacja "Starucha" miała być rozpatrzona w maju, ale na początku kwietnia termin został o miesiąc przyśpieszony, a sprawa znalazła się w szczególnym zainteresowaniu ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego, który objął ją "nadzorem administracyjnym". Ponadto minister zobowiązał prezesa sądu do złożenia pisemnej informacji o przebiegu tego postępowania.