Sprawa roszczeń w stosunkach polsko-niemieckich jest raz na zawsze zamknięta - to odpowiedź rządu na uchwałę Sejmu, wzywającą do rozpoczęcia rozmów o reparacjach wojennych. Mimo to, rządowy zespół oszacuje straty wojenne.

Intencja nie ma związku z ewentualnymi roszczeniami, ale ma raczej przypomnieć wszystkim, że zapomnieli, czym była II wojna światowa, jakie były jej skutki i konsekwancje - mówi szef dyplomacji, Włodzimierz Cimoszewicz.

Także Gerhard Schröder oświadczył, że sprawy wzajemnych odszkodowań między Polską a Niemcami są załatwione. Cieszę się, że zarówno polski rząd, jak i prezydent Polski potwierdzili wspólne stanowisko obu rządów, iż wszystkie roszczenia są rzeczywiście załatwione - powiedział niemiecki kanclerz.

Schröder uznał uchwałę Sejmu w sprawie reparacji za niewłaściwą i nierozsądną. Powiedział, że Niemcy odrzucają roszczenia, nawet jeśli ich autorem jest Sejm. Kanclerz dodał, że odrzuca też "dziwną imprezę" - "Pruskie Powiernictwo" oraz "dziwne stanowisko nie pozbawionej znaczenia posłanki CDU". Miał zapewne na myśli szefową Związku Wypędzonych Erikę Steinbach, która domaga się od niemieckiego rządu zaspokojenia roszczeń niemieckich wypędzonych.

Z kolei zdaniem szefa dyplomacji Niemiec, Joschki Fischera, także szefowa niemieckiej CDU Angela Merkel jest współwinna uchwały polskiego Sejmu w sprawie odszkodowań. Poparcie, udzielane przez Merkel planowanemu Centrum przeciwko Wypędzeniom w Berlinie, znacznie przyczyniło się do poczucia niepewności w Polsce - powiedział Fischer gazecie "Maerkische Allgemeine".