Policja kieruje do prokuratury sprawę pożaru, w wyniku którego zniszczona została m.in. stanica WOPR-u w Międzybrodziu Bialskim.

Podpalenie - to jedna z wersji branych pod uwagę przez policję w Żywcu. W nocy z czwartku na piątek spłonęła nie tylko stanica WOPR-u z całym sprzętem ratowników, ale także kilka domków letniskowych.

Wstępnie straty oszacowano na 800 tysięcy złotych. Woprowcy chcą odbudować stanicę. Zorganizowali już zbiórkę pieniędzy na ten cel.

Rzecznik straży pożarnej w Żywcu Marek Tetłak mówił w piątek, że pożar został dość późno zauważony. Gdy pierwsze zastępy - wkrótce po otrzymaniu zgłoszenia - dotarły na miejsce, ogień obejmował już wszystkie obiekty. Spłonęło całkowicie pięć domków letniskowych, w tym stanica WOPR z garażem, w którym przechowywany był sprzęt, m.in. łodzie motorowe, pontony, kapoki, koła ratunkowe, ubrania piankowe, boje - wyliczał strażak.

Prezes beskidzkiego WOPR Eryk Gazda powiedział, że pożar oznacza w praktyce likwidację stanicy, jedynej nad tym akwenem.

30 lat naszej pracy poszło z dymem. Jesteśmy załamani. Przed nami sezon; nie wiem, jak z tego wybrnąć - powiedział. Widać, że to jest zorganizowana akcja przez kogoś. Nie wiem przez kogo, bo my tu raczej nie mieliśmy wrogów - podkreślał Eryk Gazda w rozmowie z RMF FM.