Trzej uwolnieni przez sąd szeregowcy podejrzani w sprawie Nangar Khel wyjdą z aresztu dopiero w poniedziałek. Dyrektorzy aresztów w Poznaniu i w Środzie Wielkopolskiej czekają na dokumenty wysłane w piątek przez sąd w Warszawie.

Mimo piątkowej obietnicy sędziego, że żołnierze natychmiast opuszczą areszt, to „natychmiast” przesuwa się do poniedziałku. Podstawą do zwolnienia tych ludzi jest wręczenie administracji aresztu odpisu postanowienia sądu okręgowego o uchyleniu aresztu. W grę nie wchodzi faks ani telefon - mówi reporterowi RMF FM rzecznik w Poznaniu Kazimierz Różański.

Jeden z adwokatów chciał nawet zawieźć dokumenty do Poznania, ale nic z tego. Są przygotowani do życia w rygorze, więc większych trudności z adaptacją do reżimu więziennego nie mieli - twierdzi Różański. I dodaje, że cały areszt wspierał żołnierzy, bo ci robili na współwięźniach i służbie więziennej bardzo duże wrażenie.

W areszcie pozostało czterech żołnierzy, podejrzanych o zbrodnię wojenną w Afganistanie. To dowódca bazy, dowódca plutonu, jego zastępca oraz żołnierz który obsługiwał moździerz.