Trzech żołnierzy z siedmiu podejrzanych w sprawie ostrzelania wioski Nangar Khel wychodzi z aresztu - zdecydował Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie. Są to starsi szeregowi: Jacek J., Robert B. i Damian L. W areszcie zostają: plutonowy Tomasz B., kapitan Olgierd C., podporucznik Łukasz B. i chorąży Andrzej O. Ten ostatni, według naszych informacji, faktycznie dowodził plutonem, który ostrzelał wioskę.

Z aresztu wychodzą starsi szeregowi, ci którzy tylko wykonywali rozkaz ostrzelania wioski, jeśli aki w ogóle został wydany - a o tym zadecyduje sąd. W areszcie zostają natomiast żołnierze, którzy mogli zapobiec wykonaniu rozkazu. Poza tym - zdaniem sądu – zeznania dwóch wypuszczonych żołnierzy obciążają kapitana Olgierda C. Trudno więc mówić o tym, aby chcieli mataczyć. Jednak żołnierzom, którzy wychodzą zza krat, zostaną zatrzymane paszporty.

Sędzia deklarował obrońcom żołnierzy, że już w piątek wyjdą na wolność. Jest to jednak mało prawdopodobne. Dokumenty nazwane nakazem zwolnienia z aresztu zostaną – zgodnie z obietnicą sekretarza sądowego – jeszcze w piątek wysłane faksem do aresztów, natomiast oryginały technicznie nie są w stanie być doręczone - mówi Wiktor Dega, adwokat Damiana L. Żołnierze najprawdopodobniej opuszczą więc areszt po weekendzie, jednak nie później niż o północy z poniedziałku na wtorek.

Wszyscy adwokaci uwolnionych żołnierzy zgodnie twierdzą, że decyzja sądu to wielki przełom w sprawie. To pierwsze światełko w tunelu. Cieszę się bardzo, że to światełko zamieniło się w słońce dla mojego klienta - mówi jeden z nich.

Adwokaci dowódców zapowiadają złożenie zażalenia do Sądu Najwyższego. Przyznają jednak, że wróciła nadzieja. Ojciec jednego z oficerów, który decyzją sądu został w areszcie, w rozmowie z reporterem RMF FM nie krył rozgoryczenia. Na wolność powinni wyjść wszyscy. Sąd nie powinien ich dzielić – mówił:

Przedłużenia aresztu chciała Naczelna Prokuratura Wojskowa, która obawia się matactwa i ucieczki podejrzanych.

Według dziennika „Polska”, który dotarł do fragmentów zeznań w sprawie wydarzeń z sierpnia zeszłego roku, część żołnierzy była dumna z tego co się stało. Jeden ze świadków zeznał że Tomasz B. i Andrzej O. mówili, że wreszcie otworzył się im licznik zabitych przez nich ludzi. Obaj są wśród czterech wojskowych którzy zostają w areszcie

Sąd już raz przedłużył areszt, tym razem termin upływa 13 maja. We wtorek prokuratura otrzymała opinie biegłych psychiatrów. Zdaniem obrońców mogą być one podstawą do nadzwyczajnego złagodzenia kary wobec niektórych podejrzanych. Pod koniec kwietnia NPW zrezygnowała z dwóch świadków incognito. Ich zeznania w sprawie ostrzału wioski mają być zniszczone. Prokuratura nie ujawniła powodu tej decyzji.

Również w ubiegłym miesiącu biegli badali w Afganistanie moździerz i amunicję tego samego typu jak wystrzelona na wioskę. Według obrońców podejrzanych żołnierzy przyczyną przypadkowego ostrzału, który spowodował śmierć cywilów, mogła być wada broni lub amunicji. Minister obrony Bogdan Klich powiedział, że ekspertyzy potwierdziły duży rozrzut wystrzałów z moździerza.

Wioska Nangar Khel została ostrzelana 16 sierpnia ubiegłego roku. Wskutek ostrzału osiem osób, w tym kobiety i dzieci, zginęło, kilka zostało okaleczonych. Siedmiu żołnierzy z 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego zatrzymano i aresztowano w listopadzie ubiegłego roku. Sześciu z nich prokuratura zarzuca zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia; jednemu - atak na niebroniony obiekt cywilny, za co grozi do 25 lat więzienia. Prokuratura zamierza zakończyć śledztwo do końca czerwca.