Z sześciolatkiem najlepiej uczyć się poprzez zabawę – radzi Barbara Nowak, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej rodzicom dzieci, które 1 września po raz pierwszy zasiądą w szkolnych ławkach. „Możemy zabierać dziecko do kina w nagrodę. Dzieci w tym wieku, zwłaszcza te sześcioletnie, powinny być nagradzane i powinny być nagradzane materialnie” – mówi Barbara Nowak. „Nagradzajmy każdą dobrą rzecz, którą zrobi. Jeżeli napisze jedną literę wśród dziesięciu pięknie, to mówmy, że ona jest pięknie napisana” – dodaje.

Magdalena Wojtoń: Jak pomóc dziecku w odrabianiu zadań?

Barbara Nowak: Przede wszystkim trzeba mu stworzyć warunki, żeby dobrze te zadania mógł odrabiać. Na pewno inaczej postępujemy z dzieckiem siedmioletni, a trochę gorzej będzie miało dziecko sześcioletnie, u którego musimy pamiętać o tym, że siedząc powinno mieć oparcie dla swojego kręgosłupa. Czyli nigdy nie mogę mu zwisać nogi na fotelu. Powinny być podparte. Jeżeli fotel lub krzesełko jest za wysokie, to powinniśmy mu pod nogi coś podłożyć.

Czyli nie pozwalać dziecku na rozwiązywanie zadań na przykład na kanapie?


Nie do końca. Dzieci sześcioletnie uwielbiają na przykład rysować leżąc na dywanie. Dlatego, że jest to dla ich kręgosłupa wygodniejsze. Przyzwyczajajmy je do tego, że siedzą przy stoliku, bo taka będzie ich najbliższa przyszłość.

Jak pomóc dziecku przejść od zabawy do obowiązków? Może przedstawiać je jako kontynuację zabawy, pokazywać, że odrabianie lekcji może być super?


Tak właśnie powinno być. Ponieważ metodyka nauczania z dziećmi sześcioletnimi polega na nauce przez zabawę. Jeżeli dziecko ma się zająć jakąś rzeczą, to tworzymy coś w rodzaju bajki wokół tego przedsięwzięcia. Wtedy dziecku jest łatwiej robić to, o co nam chodzi. Na przykład dziecko ma posprzątać coś po sobie. Fajnie jest powiedzieć: "Słuchaj, będziemy bawić się w mamę, która sprząta pokój". I wtedy dziecko na pewno nie powie nam, że nie zrobi tego. Ono wręcz wykona wszystkie czynności, które mama wykonuje, czyli nawet weźmie ściereczkę i zacznie ścierać kurze.

A jakby pani się pobawiła dodawaniem i matematyką?

Na pewno na konkretach. Jesienią możemy na przykład liczyć żołędzie.  Możemy liczyć, zbierać liście, segregować je w jakieś zbiory. Dobierać do liści kwiaty. I to też będzie wszystko służyło uczeniu się matematyki.

A jeśli nasze dziecko jest nieśmiałe a musi iść do klasy pełnej obcych dzieci - widzi rówieśników, którzy są bardziej otwarci - jak pomóc takiemu dziecku?

Na pewno jest to dla dziecka trudniejsza sytuacja. Więc musimy go wzmacniać. Pokazywać, w czym jest dobre. Jak sobie może poradzić w trudnej sytuacji, że mama też miała kiedyś z czymś problem a nauczyła się go pokonywać. Co jeszcze? Możemy go nagradzać za dobrą postawę w szkole. Możemy zabierać do kina w nagrodę. Dzieci w tym wieku, zwłaszcza te dzieci sześcioletnie, powinny być nagradzane i powinny być nagradzane materialnie. To może być jakaś naklejka, jakaś zabawka dodatkowa, na którą sobie zasłużą po jakimś czasie.

A jak sprawić, żeby to dziecko było bardziej otwarte? Żeby lepiej czuło się w towarzystwie dzieci, których nie zna?


Można dać dziecku jakąś ulubioną zabawkę, którą będzie mogło zabrać do szkoły. Wtedy będzie mogło się tej zabawce poskarżyć, że coś jest nie tak, że z czymś sobie nie radzi, albo powiedzieć:  "O udało mi się dziś". Ponieważ nie może wszędzie ze sobą zabrać mamy, więc taka zabawka będzie bardzo dobrym elementem wspomagającym.

Czyli na początku mówimy dziecku: "Ale super, idziesz do szkoły, ale ci zazdroszczę. Tam jest świetnie, tam jest fajnie. Jeżeli dostaniesz zadanie domowe, to ja takie zadanie z Tobą rozwiążę w domu, bo to będzie świetna zabawa"?


Tak. To będzie najlepsze, co rodzice mogą zrobić dla dziecka, a szkoła od siebie da najwięcej tym dzieciom. Myślę, że nauczyciele, którzy są teraz dosyć dobrze przygotowani do przyjścia do szkoły takich sześciolatków, też będą rodziców w tym wspomagać.

A co by pani powiedziała rodzicom, którzy od samego początku mówią dziecku: "Pisz ładnie, musisz się bardziej starać"?


Dziecko sześcioletnie nie będzie pięknie pisało. Każdy pierwszoklasista tego się dopiero uczy. Dlatego nie wymagajmy od dziecka, które się uczy, żeby to robiło na poziomie dorosłej osoby. Więc nagradzajmy każdą dobrą rzecz, którą zrobi. Jeżeli napisze jedną literę wśród dziesięciu pięknie, to mówmy, że ona jest pięknie napisana. A na resztę poczekajmy.

Siedzimy z dzieckiem, rozwiązujemy to jedno z pierwszych zdań domowych i dziecko po 20 minutach mówi "nie, nie dam rady, nie chce mi się, chcę gdzieś tam iść". Co wtedy?

Myślę, że powie to wcześniej, ponieważ dziecko jest w stanie skupić się na tym, co robi maksymalnie przez 10 do 15 minut. Powinno odpocząć, powinno pobawić się, najlepiej na dywanie. Absolutnie nie przed telewizorem, komputerem, bo taka zabawa nie jest w tym momencie wskazana. Powinno się pobawić swoimi zabawkami. A my powinniśmy go wspierać w tym. Pomagać, przy rozwiązywaniu zadań domowych, pomóc spakować się na następny dzień, sprawdzić, czy wszystko ma zapakowane. I od początku mówić o tym, że to dziecko się uczy, dziecko się pakuje a nie rodzic pakuje.

I nie mówimy "masz to zrobić, a jak nie to zakaz komputera".

Nie, oczywiście, że nie.