Nie ma oficjalnej odpowiedzi na pytanie czy w graniczącym z Polską Kaliningradzie jest broń atomowa czy też nie. Wiadomo natomiast, że stacjonują tam gigantyczne siły, które w razie wojny mogłyby przedostać się na nasze terytorium w kilkanaście minut. Czy w związku z tym Polska Marynarka Wojenna dozbraja się szybciej niż inne rodzaje wojsk? Spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie.

Czy nasza Marynarka jest na tyle nowoczesna, że możemy spać spokojnie? Tylko w ciągu kilku ostatnich lat polska marynarka wojenna wzbogaciła się co prawda nie o nową ale całkiem nowoczesną fregatę rakietową ORP "Pułaski". Będą kolejne. Zakupiono super nowoczesne włosko-francuskie torpedy. W powietrzu latają stanowiska radarowe M-28 "Bryza". Okręt podwodny "Orzeł" wyposażony został w niemiecki sprzęt. Podjęto decyzje o zakupie szwedzkich rakiet woda-woda. Czy to więc prawda, że w ostatnich latach Marynarka Wojenna traktowana jest lepiej od innych rodzajów wojska i wydaje się na nią więcej pieniędzy? Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Analizując zakupy uzbrojenia poczynione w ostatnich latach można dojść do takich właśnie wniosków. Nowego sprzętu jest naprawdę dużo. I kolejne pytanie czy te nabytki to przemyślana taktyka Ministerstwa Obrony Narodowej? Szef resortu potwierdza, że bardzo zależy nam na modernizacji marynarki i to nie tylko dlatego, że jesteśmy państwem morskim: "Bardzo istotne jest również równoważenie potencjału morskiego innych krajów, których floty działają na Bałtyku" - powiedział Bronisław Komorowski. Minister nie mówi tego wprost, wydaje się jednak oczywiste, że chodzi tutaj o flotę rosyjską. Bronisław Komorowski zapewnia jednak, że marynarze nie dostają więcej pieniędzy niż wojska lądowe i lotnicze: "Marynarka wojenna dobrze gospodarzy groszem publicznym i ma osiągnięcia". Te osiągnięcia to nie tylko modernizacja ale i budowa nowych okrętów dodaje minister.

W rosyjskich bazach stacjonują krążowniki, niszcyciele, poduszkowce i lotnictwo. Siły te są w stanie przenieść właściwie każdy rodzaj broni, w tym broń jądrową. Czy według ekspertów nasza marynarka wojenna może równać się z tymi siłami? Redaktor naczelny miesięcznika „Raport” nie wierzy w możliwość zrównoważenia ogromnych rosyjskich sił zgromadzonych w Kaliningradzie. Wie jednak jak można je unieruchomić. Wystarczy użyć jednego starego niszczyciela „Warszawa”: „Warszawę należałoby zatopić w cieśninie Pilawskiej, tym samym całkowicie neutralizując możliwość wyjścia na szerokie wody okrętów rosyjskich zgromadzonych w Baltijsku. Nikt nie chce poważnie potwierdzić tej informacji natomiast, moim zdaniem, jest ona prawdziwa" - twierdzi naczelny miesięcznika. Obecnie, jak podkreśla Łuczak, bardzo ważna jest dokładna obserwacja Kaliningradu. Z tym jednak jest problem - polscy sztabowcy przyznają, że Bałtijsk i Kaliningrad mogą szpiegować archaicznymi metodami: radarami, przez lornetkę i dzięki informacjom wywiadowców. Według redaktora naczelnego miesięcznika "Raport" najważniejsza jest obserwacja Kaliningradu. Wojciech Łuczak marzy by używać do tego specjalnych satelitów.

Według szefa rosyjskiego kontrwywiadu Polscy i duńscy inspektorzy, którzy na polecenie NATO sprawdzili bazy wojskowe w obwodzie Kaliningradzkim nie znaleźli w nich broni jądrowej. Tak podsumował natowską kontrolę Aleksander Suvorow - szef rosyjskiego konrwywiadu w kaliningradzkiej enklawie. Na razie jego słów nie potwierdzili sami inspektorzy. O obecności broni atomowej w pobliżu polskich granic napisał miesiąc temu amerykański dziennik Washington Times. Swoje rewelacje oparł na informacjach uzyskanych z Departamentu Obrony. Zdjęcia satelitarne pokazały, że pociski przypominające głowice nuklearne zostały wyładowane w porcie kaliningradzkim, po czym przetransportowano je do jednej z baz. Rosjanie konsekwentnie zaprzeczali, że taka broń znajduje się w tym rejonie Rosji.

foto: materiały Marynarki Wojennej RP i RMF FM

16:05