"Autostrada A1 - autostradą płaczu" i "Specustawa dla wybranych" - transparenty z takimi hasłami przynieśli przed oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Bydgoszczy oszukani przedsiębiorcy, którzy budowali toruński odcinek drogi. Właściciele firm od roku nie mogą doprosić się pieniędzy za wykonaną pracę.

Przedsiębiorcy chcą, by Generalna Dyrekcja zabezpieczyła dla nich pieniądze, które od wczoraj wypłacane są oficjalnym podwykonawcom. Boją się bowiem, że im - niechronionym już przez specustawę usługodawcom - podwykonawcy nie zapłacą ani grosza.

Z dnia na dzień mogą złożyć wniosek o upadłość likwidacyjną i co my zrobimy? My nie mamy zaufania w tej chwili zaufania do tych firm - mówią protestujący przedsiębiorcy.

Na szybkie zakończenie sporu się nie zanosi. Generalna Dyrekcja zaznacza również, że blisko połowa ze 112 wniosków o wypłaty zaległych pieniędzy zawiera błędy lub brakuje w nich kompletu dokumentów.

Zamieszanie wokół autostrady


Budowę fragmentu 65-kilometrowego odcinka A1 w województwie kujawsko-pomorskim z Czerniewic do Kowala podzielono na zadania. Miało się nimi zająć konsorcjum firm: SRB Civil Engineering, PBG, Aprivia, Hydrobudowa Polska i John Sisk and Son. Na odcinku Czerniewice-Brzezie liderem konsorcjum było SRB Civil Engineering, a na odcinku Brzezie-Kowal - PBG.

W połowie czerwca ogłoszono upadłość PBG i Hydrobudowy. Miesiąc później upadła Aprivia. Od tego czasu trwały rozmowy generalnej dyrekcji i SRB dotyczące przeorganizowania kontraktów na budowę drogi. Pod koniec sierpnia GDDKiA informowała, że negocjacje się przedłużają; nie doszło też do porozumienia z syndykiem masy upadłościowej oraz z kredytującymi konsorcjum bankami. Termin wykonania najpilniejszych prac kilkakrotnie przekładano.

Na początku września GDDKiA odstąpiła od kontraktów na budowę. Rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Urszula Nelken zapewniła, że przetarg na dokończenie prac będzie rozpisany najszybciej, jak to możliwe, a nowi wykonawcy pojawią się na placu budowy wiosną przyszłego roku. Jako powód odstąpienia od umowy z firmami pracującymi na A1 podano to, że po upadłości spółek z grupy PBG, pozostali konsorcjanci nie byli w stanie dokończyć tej budowy.

Na początku października okazało się, że irlandzki wykonawca trzech odcinków A1 oznajmił, że chce w sądzie wywalczyć od GDDKiA 50 milionów złotych. Irlandczycy wszystkim podwykonawcom przedłożyli pismo o tej samej treści. Proponowali w nim polubowne rozwiązanie umów i spłacanie zobowiązań w miarę możliwości.