Nadal nie wiadomo, kto kłamie ws. okoliczności zatrzymania przed 2 laty byłego prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego. Wiesław Kaczmarek sugerował, że o zatrzymaniu zdecydował Leszek Miller. Premier zaprzecza. Sprawę próbuje rozwikłać speckomisja.

Były minister skarbu wyciągnął kolejnego asa. Stwierdził, że w notatce Urzędu Ochrony Państwa nie było zdania, że kontrakt, który chce podpisać prezes Orlenu na dostawy ropy, jest niekorzystny dla Polski. A to właśnie miało być powodem zatrzymania Modrzejewskiego.

Wiesław Kaczmarek jest pewny, że w tajnej notatce nie było tezy o zagrożeniu interesu gospodarczego państwa. Co innego przed scpeckomisją mówił Zbigniew Siemiątkowski, były szef Urzędu Ochrony Państwa.

Należy przeprowadzić konfrontację, przeczytać notatkę, a nie robić licytację - zżyma się Kaczmarek. Były minister skarbu nie chce jednak spekulować, że być może notatka, którą czytał, już nie istnieje. Wszak takie dokumenty dostarczane są z tajnej kancelarii na zasadzie „przeczytaj i oddaj”. Kaczmarek nie ma więc żadnych dowodów. Notatka mogła zostać wymieniona na inną o treści wygodnej dla premiera.

Leszek Miller cały czas twierdzi, że działania przeciwko prezesowi Modrzejewskiemu wynikały z informacji UOP o zagrożeniu interesów państwa. Gdybym chciał podpisać kontrakt, to wielokrotnie bym go podpisał. Kontrakt rzeczywiście był na ukończeniu – odpowiada były prezes Orelnu, dodając, że po zatrzymaniu i przesłuchaniu miał kilka godzin na to, aby kontrakt podpisać.

Sprawę Orlenu próbuje rozwikłać komisja ds. służb specjalnych; przesłuchano kolejnych świadków. Posłowie wciąż nie otrzymali jednak tajnej notatki UOP-u. Mimo to Zbigniew Wassermann z PiS-u uważa, że prawo zostało złamane: Dużo wskazuje na to, że pod wpływem nacisków ze strony służb specjalnych. No ale brakuje nam "głowy", brakuje nam decydenta, brakuje nam tego, który takie polecenie wydał.