"Nieubranych klientów nie obsługujemy" i "Stop golasom na ulicach" - plakaty z takimi hasłami od poniedziałku mają pojawiać się w Sopocie. Akcja ma zmienić nawyki tych plażowiczów, którzy po zakończonym opalaniu idą na ulicę - do barów czy restauracji - w strojach kąpielowych.

Plakaty mają być rozwieszane w sopockich restauracjach oraz na miejskich słupach ogłoszeniowych. Akcja ma zwrócić uwagę na to, że tam, gdzie kończy się plaża, kończą się typowe dla niej obyczaje. Jeśli ktoś po plażowaniu spaceruje uliczkami miasta, idzie napić się do baru czy na obiad do restauracji, powinien po prostu się ubrać.

Choć taki widok znany jest z wielu nadmorskich kurortów, Sopot zdecydowanie mówi takim zwyczajom "nie". Po ograniczeniu możliwości umieszczania reklam w przestrzeni miejskiej, ujednoliceniu kolorystki architektury i jej elementów znajdujących się na plaży, Sopot kontynuuje działania w zakresie dbałości o wizerunek eleganckiego, prestiżowego i odwiedzanego przez ludzi z klasą kurortu
- informuje Justyna Mazur z Biura Prasowego Urzędu Miejskiego w Sopocie. Autorem plakatów jest Jacek Staniszewski, znany grafik, wykładowca gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Turyści, których pytaliśmy o akcję, mają podzielone zdania. Co ciekawe ich ocena, często zmienia się w zależności od sytuacji. Jak jest ciepło to idą do baru w spodenkach. To jest normalne w takim miejscu jak tutaj.  To nie jest nic złego. Bez przesady. Jak ma strój kąpielowy to nie jest golas - mówi mężczyzna spacerujący z żoną i dziećmi po Monciaku. Pytany jednak o to, czy sam chciałby zjeść z rodziną obiad, gdyby przy stoliku obok siedział ktoś ubrany tylko w slipki, zaczyna się wahać.

No to nie wiem. W takiej sytuacji to bym nie chciał się na przykład znaleźć. Chciałbym zjeść normalnie, a nie się patrzeć, że ktoś mi siedzi, jakiś kurde... - mówi mężczyzna. A mnie to nie przeszkadza. Niech sobie siedzi. Żyjemy w wolnym kraju. A co to takiego złego. Ludzka rzecz przecież - stwierdza żona mężczyzny. Bardziej jednoznaczne oceny płyną z ust mieszkańców Trójmiasta. Jestem zdecydowania za tą akcją. Przychodzimy jednak do miejsca, które jest publiczne. Nie każdy musi oglądać nagi tors człowieka, który siedzi obok przy stoliku. Trzeba zachować jakiś taki poziom minimum, minimalny chociaż strój, gdy spędzamy czas w restauracjach czy w ogródkach przy stolikach - komentuje młody mężczyzna.

(abs)