Gdyby polskie władze bardziej starały się o tarczę antyrakietową, to jej budowa byłaby już w toku - twierdzi specjalista z renomowanego Francuskiego Instytutu Relacji Międzynarodowych, Krzysztof Soloch. W rozmowie z korespondentem RMF FM Markiem Gładyszem podkreśla, że jeszcze przed wyborami prezydenckimi w USA było wiadomo, iż Obama sprzeciwiał się projektowi tarczy.

Zdaniem Solocha, polskie władze popełniły wówczas błąd, nie naciskając ze wszystkich sił na jak najszybszą ratyfikację porozumienia w tej sprawie. Jeśli byśmy naprawdę chcieli tego systemu, to protokół już dawno zostałby ratyfikowany - jeszcze przed odejściem Busha. I to zmusiłoby Busha do rozpoczęcia prac - mówi ekspert:

Według niego, jeżeli polskie władze są w jakikolwiek sposób zaskoczone tym, co się stało, to mają poważny problem z doborem doradców.

Soloch uważa również, że ostateczna decyzja o rezygnacji z tarczy zapadła już w lipcu, tuż przed wizytą Baracka Obamy w Moskwie. Rosjanie zagrozili wtedy, że jeśli nie dostaną gwarancji w sprawie wstrzymania projektu, to odwołają wizytę amerykańskiego prezydenta. Z kolei Obamie zależało na tym, by pokazać, że jako nowy prezydent USA jest w stanie natychmiast poprawić stosunki z Rosją. Co więcej - sugeruje Soloch - Kreml wykorzystał naiwność Obamy, przekonując go, że może skłonić Iran do porzucenia prac nad bronią atomową. Tymczasem w praktyce Moskwa nie ma żadnego wpływu na Teheran. Posłuchaj relacji naszego korespondenta:

Krzysztof Soloch uważa również, że po rezygnacji z tarczy Stany Zjednoczone niczego konkretnego Polsce nie oferują. Dotychczasowe propozycje to - jego zdaniem - tylko stylistyczna akrobatyka. Posłuchaj: