Sąd Najwyższy oddalił kasację obrony Jadwigi N. z Łodzi, skazanej na 25 lat więzienia ws. głośnego zabójstwa czwórki dzieci; ich zwłoki znaleziono w beczkach. Decyzja SN jest ostateczna.

Obrońca N. próbował wybronić swoją klientkę, czyniąc z niej ofiarę zwyrodnialca męża. Sąd jednak przekreślił te wysiłki, powołując się na zeznania jednego z dzieci – córki Moniki.

To dobre, mądre dziecko – mówił sędzia Lech Paprzycki. Potrafiło stworzyć mechanizm obronny i zachować równowagę psychiczną. Dostaliśmy chłodną relację, jakby oglądała film. Jeśli dziecko wiedziało co się dzieje, to nie można się zgodzić, że Jadwiga N. nie zdawała sobie z tego sprawy - argumentował sędzia. Zaznaczył, że rodzice mają moralny obowiązek chronić swoje dzieci – takie jest prawo natury.

Jadwiga N. będzie mogła się strać o wcześniejsze wyjście na wolność dopiero po 15 latach odbywania kary.

Przypomnijmy. Sąd Apelacyjny w Łodzi obniżył wyrok dla Jadwigi N. Początkowo kobietę i jej męża skazano na dożywocie. Ojciec dzieci nie składał kasacji.

Zwłoki czwórki dzieci znaleziono pod koniec kwietnia 2003 r. w beczkach ukrytych w szafie w mieszkaniu w centrum Łodzi. 31-letniego Krzysztofa i o rok starszą Jadwigę N. oskarżono o zabójstwo pięcioletnich chłopców bliźniaków (zamordowanych w 1999 r.) oraz dwojga noworodków. Małżonkom zarzucono też usiłowanie zabójstwa najstarszej córki Moniki.

W czerwcu ubiegłego roku sąd okręgowy uznał ich winnymi dwóch zabójstw i jednego usiłowania zabójstwa. Uniewinnił natomiast małżeństwo od zarzutu zabójstwa jednego z noworodków oraz zmienił kwalifikację prawną czynu dotyczącego śmierci pierwszego z bliźniaków z zabójstwa na nieudzielenie pomocy choremu dziecku. Apelację od wyroku wnieśli zarówno prokuratura, jak i obrońcy małżeństwa N.