Ostateczne są już kary dożywocia dla Tadeusza G. i Wojciecha W., skazanych za zabójstwo pięciu osób i usiłowanie zabójstwa kolejnych dwóch. We wtorek Sąd Najwyższy oddalił kasacje obrońców obu mężczyzn z tzw. gangu zabójców właścicieli kantorów.

Te zbrodnie były niesłychanie okrutne. (...) Żadne z tych zabójstw nie było konieczne do uzyskania tego celu, którym kierowali sprawcy. W przypadku skierowania groźby osoby pokrzywdzone wydałyby przedmioty, które posiadały - powiedział w uzasadnieniu postanowienia sędzia SN Jerzy Grubba. Dodał, że działanie sprawców było więc "całkowicie pozbawione nawet racjonalności kryminalnej".

Jak ocenił, choć SN nie zajmuje się kwestiami wymiaru kary, to jednak "w ogóle nie można mówić" o rozważaniu, czy w tej sprawie mogłaby być orzeczona inna kara, niż dożywotnie pozbawienie wolności.

Ofiarami skazanych byli właściciele i pracownicy kantorów. Sprawa tzw. gangu zabójców kantorowców była jedną z głośniejszych spraw kryminalnych ostatnich lat. Media określały sprawców jako jedną z najbrutalniejszych i najbardziej bezwzględnych grup przestępczych po 1989 roku. Sprawcy zbrodni najpierw strzelali do ofiar. Podczas żadnego z napadów nie żądali pieniędzy ani nie pytali, czy ofiary je posiadają. Dopiero po strzałach sprawdzali, czy zamordowani mają pieniądze. Niejednokrotnie bywało, że ofiary nie miały gotówki.

Proces - dotyczący zabójstwa w Kraśniku (w grudniu 2005 roku), usiłowania zabójstwa w Sosnowcu (w styczniu 2006 roku), zabójstwa w Tarnowie (styczeń 2007), zabójstwa i usiłowania zabójstwa w Piotrkowie Trybunalskim (styczeń 2007) i podwójnego zabójstwa w Myślenicach (luty 2007) - po raz pierwszy rozpoczął się jeszcze w 2009 r.

W lipcu 2010 r. sąd okręgowy po raz pierwszy skazał G. i W. na kary dożywocia, a trzeciego ze sprawców - Jacka P., który przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia, wyraził skruchę i przeprosił pokrzywdzonych - na 15 lat pozbawienia wolności. W wyniku apelacji w 2011 r. sąd apelacyjny uchylił wyroki dożywocia w stosunku do G. i W., wobec P. utrzymał wyrok w mocy.

Finalnie po ponownym procesie w kwietniu 2015 r. krakowski sąd okręgowy uznał obu oskarżonych za winnych i ponownie skazał ich na dożywocie - z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienia co najmniej po 30 latach kary. Ten wyrok utrzymał w grudniu 2016 r. krakowski SA, znosząc jedynie ograniczenia dla W. w ubieganiu się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po 30 latach kary. W praktyce oznacza to, że W. będzie mógł ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po 25 latach.

Obrońca G. wskazała w kasacji na niepełne - w jej ocenie - rozpoznanie zarzutów apelacyjnych przez sąd II instancji. Cała sprawa opiera się na poszlakach - mówiła przed SN adwokat G. mec. Iwona Kornaś-Pierzak. Z kolei obrońca W. mec. Władysław Pociej zaznaczył, że mimo iż skazany ten przed SA przyznał się do czynów, a w swych wyjaśnieniach ujawnił wszystkie znane mu "istotne okoliczności" sprawy, to sąd nie zastosował wobec niego nadzwyczajnego złagodzenia kary.

W istocie kasacja obrońcy G. stanowi polemikę z ocenami sądu odwoławczego, nie zawierając w swej treści żadnej argumentacji wskazującej na to, by rzeczywiście zaistniało rażące (...) naruszenie prawa procesowego -
pisała w odpowiedzi na kasację Prokuratura Regionalna w Krakowie. W odniesieniu do W. prokuratura wskazała zaś, iż jego postawa przed SA została dostrzeżona poprzez zniesienie ograniczenia ws. ubiegania się o przedterminowe zwolnienie.

SN nie podzielił argumentacji zawartej w kasacjach i oddalił je jako "oczywiście bezzasadne". Podstawowym błędem skarżącego jest twierdzenie, że skazanie w sprawie nastąpiło na podstawie poszlak, które są niepełne i niekompletne. Podstawowym materiałem, na którym oparł się sąd wcale nie są poszlaki, tylko dowody bezpośrednie, czyli wyjaśnienia współsprawców - powiedział sędzia Grubba. Jak zaznaczył, wyjaśnienia te - w tym Jacka P. - okazały się spójne i wzajemnie się wspierające i są "fundamentalnymi dowodami" w tej sprawie.

Pierwotnie SN miał rozpoznać tę sprawę 7 lutego, wówczas jednak w sądzie nie pojawiła się mec. Kornaś-Pierzak, za co została ukarana karą finansową. We wtorek adwokat przedstawiła zwolnienie od uprawnionego lekarza usprawiedliwiające jej nieobecność nagłym zabiegiem medycznym, zaś sąd zapowiedział uchylenie tej kary.

Nie jest to jedyna sprawa, w której występują G. i W. Latem zeszłego roku prokuratura sformułowała inny akt oskarżenia dotyczący kolejnych pięciu zabójstw i usiłowania następnych dwóch m.in. przez G. i W. Ofiarami także byli właściciele kantorów i osoby z nimi związane. Tamta sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Tarnowie. W marcu ma ruszyć proces.

G. w 2013 r. został już prawomocnie skazany na karę 25 lat więzienia za zabójstwo trojga obywateli Ukrainy we wrześniu 1991 r. w podkieleckiej Cedzynie. Dzięki pozostawionym na miejscu śladom genetycznym został zidentyfikowany jako sprawca tej zbrodni po 18 latach, w toku śledztwa dotyczącego zabójstw właścicieli kantorów.

(m)